Po raz pierwszy od ponad 20 lat większy odsetek młodych ludzi deklaruje poglądy lewicowe niż prawicowe. To najwyższy wynik w historii badań społecznych prowadzonych przez CBOS. Gwałtowny wzrost nastąpił w latach 2019-2020, kiedy z lewicą utożsamiło się aż 30 proc. badanych. Czy zmiana dotyczy tylko sfery obyczajowej, a może to skutek liberalnej polityki gospodarczej kolejnych rządów, zaniedbań dotyczących regulacji na rynku pracy oraz kiepskiej polityki mieszkaniowej? Z Janem Śpiewakiem, działaczem społecznym, rozmawia Michał Płociński.
Gość podcastu podkreśla, że kategoria lewicowości jest dzisiaj bardzo rozmyta i dla wielu osób oznacza co innego. - Dzisiaj wyborcy, którzy identyfikują się z lewicą, to są wyborcy którzy myślą o sobie przede wszystkim w kategoriach liberalizmu światopoglądowego. To kwestie kulturowe są tutaj najbardziej istotne, a kwestie gospodarcze i ekonomiczne schodzą na dalszy plan. Klasyczni wyborcy lewicowi, którzy są lewicowi w podejściu do gospodarki, znajdują się w PiS – zaznacza Śpiewak. I dodaje, że gdyby „PiS realizowało trochę bardziej umiarkowaną politykę względem kwestii obyczajowych, to byłoby w stanie wytworzyć podobną hegemonię jak Viktor Orban na Węgrzech”.
Jan Śpiewak zwraca uwagę na problemy mieszkaniowe młodych ludzi. Jak mówi, 80 proc. osób, które wynajmuje w Polsce mieszkanie, to osoby poniżej 40 roku życia. - Badania wskazują, że blisko 70 proc. polskich rodzin nie ma dziś zdolności kredytowej. Oni są skazani na wieczny wynajem, który pochłania ogromną część dochodów, bo często więcej niż jedną trzecią, to widać też w spadających wskaźnikach dzietności, które są dzisiaj na wstrząsająco niskim poziomie. Myślę, że to po pandemii może doprowadzić do kolejnej fali emigracji i pogłębić kryzys demograficzny, który już dziś obserwujemy – dodaje.
Zdaniem gościa audycji, na wzrost deklaracji lewicowych ogromny wpływ miał wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. - Jeśli przedtem młodzi ludzie uważali, że te kwestie są im obojętne albo ich nie dotyczą, to po ogłoszeniu wyroku na pewno doszło do mobilizacji – tłumaczy. Do tego dokłada się coraz częstsze odwracanie się od Kościoła i rozczarowanie systemowym ukrywaniem pedofilii.
Fot. AdobeStock