Czy możliwa jest w polskiej polityce współpraca ponad podziałami? Najnowszy przykład Pauliny Matysiak, która założyła wraz z posłem PiS-u Marcinem Horałą stowarzyszenie „Tak dla Rozwoju”, pokazuje, że nie jest to łatwa droga. Lewica właśnie przedłużyła zawieszenie jej w prawach członka klubu parlamentarnego, a nawet próbowała odwołać ją z sejmowej komisji infrastruktury. Jak tę drogę widzi sama posłanka z Kutna, opowiada Michałowi Płocińskiemu w podcaście „Rzecz w tym”.
– Uważam, że nie zrobiłam niczego niewłaściwego. Jestem dalej lewicową posłanką, czekam na rozstrzygnięcia partyjne, ale nie czuję, żebym w jakikolwiek sposób, na poziomie wartości, które są dla mnie ważne, opuściła lewicę – mówi Paulina Matysiak.
– Działalność w stowarzyszeniu „Tak dla Rozwoju” to po prostu jeden z elementów mojej aktywności, wierzę w ten ruch, daje mi dużo satysfakcji. Po prostu są takie sprawy, co do których musi być elementarna zgoda i gdzie po prostu trzeba się dogadać, bo wiadomo, że duże projekty infrastrukturalne nie zostaną przecież wybudowane w czasie jednej kadencji – następcy muszą je kontynuować.
– Ale może tak to już tak musi być, że Lewica nie może dogadywać się z PiS. Na całym świecie lewica jest dziś częścią szerokich liberalnych koalicji w starciu z populistami – mówi Michał Płociński. – Wcale nie musi tak być, ja się z takim sposobem myślenia nie zgadzam. To jest wpadnięcie w jakieś takie koleiny, że lewica jest przyspawana do liberalnego sposobu myślenia. Absolutnie tak nie musi być. Z liberałami oczywiście wiele spraw, które interesują lewicę, można załatwić. Albo tak nam się wydaje, że można załatwić, bo też widzimy, że żadnych efektów w tych tematach od wielu miesięcy nie ma – mówi Matysiak. – Mam poczucie, że pozostawanie w klubie Lewicy z perspektywy wyborcy Razem nie przynosi nam korzyści. Ja ich w tym momencie nie widzę.
A gdzie widzi się za pięć lat? – Bardzo nie lubię patrzeć i dyskutować o polityce w taki sposób, co będzie za kilka lat, czy będzie miejsce dla mnie na liście. Ja osobiście nie muszę być posłanką. Posłem się bywa, ministrem się bywa, mówię zupełnie serio.