Bez wątpienia była to duża wtopa - potężna wpadka służb amerykańskich. Będzie na ten temat na pewno bardzo poważne, brutalne śledztwo w Kongresie amerykańskim i awantura na pewno będzie ogromna z tego powodu – mówi Andrzej Łomanowski w codziennym podcaście Rzeczpospolitej „Rzecz w tym”.
W czasie, gdy Donald Trump przemawiał na scenie w Butler, 20-letni Thomas Matthew Crooks z dachu budynku oddalonego od sceny o około 140 metrów zaczął strzelać do niego z broni półautomatycznej. Trump został postrzelony w ucho. Motywy sprawcy ataku nie są znane. O konsekwencjach tego zdarzenia Marzena Tabor Olszewska rozmawiała z Andrzejem Łomanowskim – dziennikarzem działu zagranicznego Rzeczpospolitej.
Łomanowski tłumaczy, że wydarzenie w Butler zabezpieczało wiele różnych służb. – Jest taka zasada: „nie mnożyć bytów ponad potrzebę” – komentuje dziennikarz Rzeczpospolitej. Gdyby ten zamach się udał, mogło to mieć nieprawdopodobne konsekwencje. Łomanowski prognozuje, że szefowa Secret Service już właściwie może się żegnać ze stanowiskiem.
Na zdjęciu, które wykonano po zamachu widać, jak zakrwawiony Donald Trump unosi w górę zaciśniętą pięść. Sam były prezydent mówił w wywiadzie, że jest to zdjęcie „ikoniczne”. Łomanowski przypomina, że Trump ma za sobą lata kariery telewizyjnej. – Trump zakrwawiony, zmęczony i przestraszony, w błysku geniuszu telewizyjnego nagle podniósł pięść. W rezultacie tego gestu świat zobaczył zdjęcie, które już zostało umieszczone na okładce tygodnika „Time” - zauważa.
Gość podcastu „Rzecz w tym” dodaje, że ten moment z podniesioną pięścią do góry miał pokazać Amerykanom, że ten kandydat jest „fighterem”. W kontekście oskarżeń wobec kontrkandydata Joe Bidena, że jest „śpiącym Joe”, ten wizerunek walecznego Trumpa może odegrać wielką rolę. Łomanowski ocenia, że po całej sytuacji Donald Trump jest znacznie bliżej prezydentury niż przed wiecem w Butler.
W opublikowanym dzisiaj na łamach rp.pl komentarzu na temat zamachu na Trumpa Marek Cichocki pisze o wojnie konserwatyzmu z liberalizmem. Zastanawia się „Jakim sposobem te dwie siły zostały zwrócone przeciwko sobie i w stanie coraz większej furii rozdzierają Zachód na strzępy. Przecież Moskwa i Pekin mają z tego spektaklu niebywałą uciechę i korzyści!”. - Atmosfera jest rozgrzana – komentuje Łomanowski. – Obaj politycy amerykańscy (Biden i Trump) zorientowali się, że sytuacja zaszła za daleko. Lada moment możemy mieć do czynienia z niedającym się zatrzymać łańcuchem zdarzeń. A pamiętajmy, że obie strony – jak to w Stanach Zjednoczonych - są uzbrojone - konstatuje dziennikarz Rzeczpospolitej.