Rzecz w tym, że „Silicon się wali” bank.

Czy to może być kryzys na miarę tego z 2008 roku? A jeśli tak, to jakie będą jego skutki? Te pytania w ciagu ostatnich kilkudziesięciu godzin pojawiały się najczęściej przy informacjach dotyczących upadku amerykańskiego Silicon Valley Bank. Pieniądze klientów SVB – wszystkie – zostaną im wypłacone. Tym razem straty będą musieli zacząć liczyć inwestorzy banku. Jak tłumaczy prezydent USA Joe Biden „tak bowiem działa kapitalizm”. Z Krzysztofem Adamem Kowalczykiem rozmawia Cezary Szymanek.

W piątek SVB znalazł się pod kontrolą FDIC, instytucji ubezpieczającej w USA depozyty bankowe, co oznacza największy upadek banku od kryzysu finansowego sprzed prawie 15 lat. Doprowadził do tego spektakularny „run na bank”, jak określa się zjawisko masowego wycofywania depozytów, którego nie jest w stanie przetrwać nawet będący w najlepszej kondycji pożyczkodawca.

Iskrą było podanie przez SVB Financial Group, spółkę matkę banku, informacji o sprzedaży ze swojego portfela obligacji na kwotę 21 mld dol. Na transakcji instytucja poniosła sięgającą 1,8 mld dol. stratę, którą planowała pokryć, pozyskując kapitały z emisji akcji. Jak jednak wynika z dokumentów regulatora, ten plan przekreśliła reakcja inwestorów i depozytariuszy, którzy tylko w czwartek próbowali wycofać z SVB 42 mld dol.

"Bank ewidentnie źle zarządzał swoim bilansem. Straty wyszły na światło dzienne nagle, bo w przypadku obligacji trzymanych do zapadalności ich wartości nie wylicza się na bieżąco. Obligacje kupowały banki na całym świecie i jest to sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia od lat" – komentuje Bartosz Pawłowski, wiceprezes towarzystwa mTFI.

"SVB nie jest wielkim bankiem, więc jeśli jest to odosobniony przypadek, to nie musi to oznaczać dla rynku niczego złego. Dla odmiany wielkość niezrealizowanych strat w amerykańskim sektorze finansowym sugeruje, że sytuacja może być poważna, gdyby doszło do masowej próby wycofywania depozytów, przy czym nie ma do tego powodów, zwłaszcza przy stopach tak wysokich jak obecnie" – ocenia Michał Stajniak, zastępca szefa działu analiz firmy brokerskiej XTB.

Ulokowane środki miał tam m.in. Huuuge, czyli studio notowane na warszawskiej giełdzie. Według informacji podanych przez spółkę chodzi o 24 mln dolarów, czyli około 10 proc. wszystkich środków pieniężnych oraz ich ekwiwalentów. 

Amerykańskie władze zapowiedziały, że straty z tytułu likwidacji SVB pokryje federalny fundusz gwarancyjny. Mimo że według prawa gwarantowane są tylko depozyty do kwoty 250 tys. USD, to administracja zdecydowała się zapewnić klientom dostęp do wszystkich ich kont w SVB, powołując się na chęć wyeliminowania ryzyka dla systemu bankowego.

Na jaw wyszła także informacja, że zaledwie nieco ponad tydzień przed ujawnieniem przez Silicon Valley Bank (SVB) ogromnych strat, jej dyrektor generalny sprzedał pakiet akcji SVB Financial Group o wartości 3,6 mln dolarów. Tym samym menedżerowi udało się pozbyć akcji przed upadkiem banku, do którego doszło 10 marca.

Amerykański nadzór (FDIC) w weekend przejął kuratelę także nad Signature Bank. To nowojorska instytucja specjalizująca się w pożyczkach dla podmiotów z rynku kryptowalut. Na koniec 2022 r. bank posiadał 88 mld USD w depozytach klientów.

Prezydent USA Joe Biden zapewnił, że klienci oraz depozytariusze SVB i Signature Banku „mogą spać spokojnie”. Nie utracą dostępu do swoich pieniędzy. Inwestorzy, którzy ulokowali pieniądze w akcjach i obligacjach tych banków nie będą jednak chronieni.

"Tak działa kapitalizm. Inwestorzy świadomie podjęli ryzyko i stracili pieniądze, bo ryzyko się nie opłaciło" – mówił Biden zapowiadając również, że zarządy obu banków zostaną zwolnione i poniosą odpowiedzialność za swoje decyzje. Prezydent zwróci się również do Kongresu o zaostrzenie regulacji w sektorze bankowym.

Fot. AFP

Prowadzący

Dziennikarz biznesowy. Zastępca redaktora naczelnego dziennika „Rzeczpospolita” i redaktor naczelny Gazety Giełdy i Inwestorów „Parkiet”. Wcześniej red. nacz portalu rp.pl. Kierował redakcją polskiej edycji tygodnika Bloomberg Businessweek oraz Magazynu Sukces. Pracował w telewizjach - RTL 7, TVN i TVP, a także w Radiu ZET i Radiu PiN. Laureat Nagrody im. W. Grabskiego przyznawanej przez NBP dla najlepszego dziennikarza ekonomicznego.