Kontrowersje wokół szczepień i płodów

Jaki jest związek szczepionek wektorowych z płodami poddanymi aborcji w latach 60? Czy na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim rzeczywiście dochodziło do wiwisekcji płodów z poronienia? O tym w najnowszym odcinku podcastu „Dr Internet i Pani Rozum” opowiadają prof. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i prof. Andrzej Marszałek, prezes Polskiego Towarzystwa Patologów, konsultant krajowy ds. patomorfologii.

Stanowisko Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych w sprawie korzystania ze szczepionek przeciw COVID-19 firm AstraZeneca i Johnson & Johnson z 14 kwietnia 2021 r. wzbudziło sporo kontrowersji. Eksperci zasugerowali, że stosowanie takich szczepionek może budzić wątpliwości etyczne, bo zostały one wyprodukowane na liniach komórkowych pochodzących z ludzkich płodów poddanych aborcji w latach 60. XX w. Prof. Tomasz Dzieciątkowski zapewnia, że pobranie tych komórek nie wpłynęło na decyzję o aborcji. Przekonuje także, że szczepienia są ważne z perspektywy zdrowia publicznego i powrotu do normalności sprzed pandemii koronawirusa.

Opinią publiczną wstrząsnęły niedawno doniesienia medialne o rzekomych eksperymentach na płodach, jakich miano dokonywać na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Jeden z posłów PiS opublikował w mediach społecznościowych skan rzekomego powiadomienia o popełnieniu przestępstwa eksperymentowania na konających płodach, od których miano pobierać bez znieczulenia tkankę mózgową i wyrywać rdzeń kręgowy. Prof. Andrzej Marszałek wyjaśnia, czy jest to możliwe i jakie standardy obowiązują w badaniach z udziałem ludzi. Wyjaśnia,  że  te oskarżenia maja niewiele wspólnego z rzeczywistością - przywodzą na myśl mityczne płody w słoikach, a na samą patomorfologię czy medycynę rzucają cień podejrzeń. Tymczasem od co najmniej kilku dziesięcioleci są po prostu niemożliwe.

Fot. AdobeStock

Prowadzący

Kiedyś dziennikarka policyjna, dziś zajmuje się systemem ochrony zdrowia i tematyką medyczną, rozprawiając się z mitami dotyczącymi leczenia. Chciała nawet zostać patomorfologiem albo medykiem ratunkowym, jednak dziennikarstwo wciągnęło ją na początku klasy maturalnej. W „Rzeczpospolitej” od 2013 r.