W nowym odcinku podcastu „Rzeczy o książkach” jeden z najpopularniejszych polskich pisarzy i scenarzystów opowiada o swoim najnowszym thrillerze politycznym, który rozgrywa się za kulisami drugiej tury wyborów.
Nasz podcast zbiega się z premierą „Kandydata”, nowej powieści Jakuba Żulczyka, autora „Ślepnąc od świateł”, „Wzgórza psów” i „Informacji zwrotnej”. Tym razem napisał thriller polityczny.
„Kandydat" Jakuba Żulczyka a sprawa z prezydentem RP
Autor nie ukrywa, że tworząc fikcję, inspirował się głównymi postaciami naszej politycznej sceny, zaś punktem zwrotnym w jego literackiej pracy była sprawa o obrazę prezydenta RP, która skończyła się jego uniewinnieniem przez Sąd Najwyższy.
- Ta książka by nie powstała, gdyby nie moja przygoda z państwem polskim tak naprawdę, a nie z prezydentem Dudą, bo prezydent Duda nie był stroną w tej całej zabawie – mówi Jakub Żulczyk. - Miałem sprawę karną. To jest też ciekawe. To nie była sprawa cywilna o to, czy obraziłem konkretną osobę, tylko o to, czy nie obraziłem prezydenta Polski, który jest osobą chronioną z urzędu. To było roztrząsane. To była sprawa ja - kontra państwo polskie, a nie ja kontra prezydent Duda. Myśmy chcieli prezydenta do tego procesu zaprosić, powołać go na świadka, ale się nie zgodził.
Jakub Żulczyk opowiada jak ze swoim adwokatem przez trzy miesiące stawiał się w prokuraturze.
- Ale też prowadziliśmy z moim adwokatem rozmowy i była taka propozycja, że prokuratora sprawę umaża, a my nie wyskakujemy z tym publicznie. Dlatego potem trochę mnie raniły stwierdzenia, że zrobiłem wszystko pod publiczkę, żeby sprzedać więcej książek. To nie była prawda.
„Kandydat" Jakuba Żulczyka, czy będzie serial?
Jakub Żulczyk mówi też: - To jest tylko teoria i przypuszczenie, ale jakieś dowody na to przypuszczenie mamy, że w pewnym momencie sprawa została uruchomiona i bardzo przyspieszona odgórnie przez Ministerstwo Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego i ja w tej sprawie byłem po prostu użyty do politycznych porachunków (…) Jeszcze później moje nazwisko było używane (…), co coraz bardziej czułem, gdy mnóstwo ludzi, chcąc skrytykować prezydenta, zamiast zrobić to samemu i mieć tę odwagę (…) używało mojego nazwiska jako protezy.
Jakub Żulczyk stwierdza, że może to zabrzmi zaskakująco, ale w ogóle nie miał takiej intencji, by wywlekać na wierzch plotki o politykach ze świecznika.
- Bardzo bym się zdziwił, gdyby politycy, którzy zainspirowali postaci z książki, rzeczywiście mieli pewne sprawy na sumieniu w aż tak grubym formacie jak to jest napisane w książce, bo jest to książka satyryczna (…) pokazująca rzeczy w zdeformowaniu, aby przez nie powiedzieć jakąś ogólniejszą prawdę o polityce. (…) Kurczę, oni grają na nas jak na starym akordeonie, więc ja - jako artysta, mogę na swój skromny sposób postawić temu jakąś tamę i zrobić formę literackiej samoobrony. O tym myślałem, pisząc tę książkę. Jako pisarz mam prawo wziąć wizerunki tych ludzi i na bazie tych wizerunków oraz opowieści krążących o nich, stworzyć fikcję. (…) Za bardzo nie poświęcałem uwagi roztrząsaniu temu, na ile to, co ja piszę, jest zbieżne z jakąś sprawą. Przygotowywałem się do pisania tej książki inaczej. (…) Rozmawiałem z pewnymi politykami (…) o tym, że każdy dwór ma swój strój (…) a nie komu najbardziej, że tak powiem, „skarpety śmierdzą”.
Zapytaliśmy czy Jakub Żulczyk podpisał już umowę na serial „Kandydat”.
- Jeszcze nie podpisałem, ale jakieś rozmowy są prowadzone. Te rozmowy prowadzi moja agentka wiem, że nic nie jest klepnięte, także zapraszam do stołu, jak zawsze, chętnie. Branża wie, że ze mną można się dogadać w tych sprawach.
Podcast powstał we współpracy z internetową księgarnią Nexto, dystrybutorem e-booków, audiobooków i prasy.