O ponad jedną trzecią wzrosła w Polsce liczba prób samobójczych wśród nastolatków. Dzieci i młodzi ludzie wchodzący w dorosłość stają się coraz częstszymi gośćmi w gabinetach psychiatrów. W zachowaniu równowagi psychicznej nie pomaga zabetonowany system edukacji i hejt w internecie, którego ofiarami pada coraz więcej młodych Polaków. O tym, jak wygląda szkoła po pandemii, o presji na dobre oceny i dlaczego, by ratować młodych, trzeba też zmienić rodziców, z Joanną Ćwiek z działu krajowego „Rzeczpospolitej” rozmawia Michał Płociński.
Gdy w ubiegłym roku po kolejnym lockdownie uczniowie mieli wrócić do szkół, pojawiły się petycje, by jednak naukę zdalną do końca roku przedłużyć. – Dzieci bały się nowych bodźców i tego, że odwykły i już inaczej się uczyły. Ale bały się też systemu. Bo wrócić w czerwcu, to znaczy wrócić na klasyfikację – stiwerdza Joanna Ćwiek. - Chodzenie do szkoły dla wielu uczniów jest wielkim wysiłkiem. Mnóstwo godzin w ławkach szkolnych, ogrom lekcji do nadrobienia, korepetycje, którymi łata się dziury w wiedzy, naukę zdalną i brak nauczycieli – dodaje.
Jak zauważa Joanna Ćwiek, rodzicami dzisiejszych uczniów jest pokolenie, które kończyło szkoły w momencie, gdy stopa bezrobocia wynosiła ok. 20 proc i gdy z pracą było bardzo trudno. - To pokolenie ma wdrukowane, że aby znaleźć dobrą pracę, trzeba skończyć dobrą uczelnie. A to nie jest prawda – ocenia gościni podcastu.
Ilustracja: Konrad Siuda