Rekord inflacji. „Wszystko droższe o połowę w ciągu 6 lat”

„Porównując styczeń w 2020 r. z grudniem w 2025 r., inflacja w Polsce wyniesie 52 proc. I to jest optymistyczny scenariusz, bo takimi też są ostatnie prognozy NBP. Tylko, że dzisiejsze dane GUS wskazują raczej na dalszą uporczywość inflacji” – mówi Grzegorz Siemionczyk w rozmowie z Cezarym Szymankiem.

Jak podał w środę GUS, inflacja w Polsce w lutym br. wyniosła 18,4 proc. w porównaniu rok do roku. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści spodziewali się wyniku na poziomie 18,7 proc.

Co najbardziej zdrożało w ciągu 12 miesięcy dzielących luty w 2023 i luty w 2022 r.? Na pierwszym miejscu cukier, wzrost ceny o 85 proc. licząc rok do roku. Dalej opał – w górę o 54 proc. Energia zdrożała o 40 proc., mleko o 38 proc., a jaja o 36 proc.

Dane GUS pokazują również, że presja na wzrost cen w polskiej gospodarce jest silniejsza niż się wcześniej wydawało, choć szczyt inflacji okazał się niższy. W lutym CPI wzrósł o 1,2 proc. w stosunku do stycznia, gdy z kolei wzrósł o 2,5 proc. wobec grudnia. To oznacza, że w ciągu zaledwie dwóch miesięcy poziom cen w Polsce podskoczył o 3,7 proc.

W ocenie Piotra Bielskiego, najpóźniej w maju tak liczona inflacja przebije 6 proc. To oznacza, że gdyby w kolejnych miesiącach ceny w ogóle się nie zmieniały, inflacja w grudniu wynosiłaby właśnie 6 proc. rok do roku, czyli tyle, ile wskazywał niedawno prezes NBP Adam Glapiński. W świetle środowych danych, jest to całkowicie nieprawdopodobne. Zdaniem Bielskiego, ceny konsumpcyjne w Polsce nie tracą rozpędu.

- Z dostępnych danych wynika, iż inflacja ma uporczywy charakter, co znajduje odzwierciedlenie w wysokiej dynamice cen usług, która w lutym wyniosła 13,3 proc. rok do roku. Co istotne, miesięczna dynamika cen usług przyspieszyła w lutym do 1,6 proc. z 1,3 proc. w styczniu, co wskazuje, iż firmy wciąż mają przestrzeń do przerzucania rosnących kosztów produkcji na ceny detaliczne – skomentował Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

Pomimo uporczywości inflacji, jest niemal pewne, że od marca ruszy ona ostro w dół. Będzie to przede wszystkim efekt wysokiej bazy odniesienia sprzed roku w przypadku cen paliw, nośników energii oraz żywności. Zdaniem Maliszewskiego, wciąż można oczekiwać, że w IV kwartale br. inflacja znajdzie się poniżej 10 proc. - Ze względu na ciasny rynek pracy wolniej będzie spadać inflacja bazowa, a w konsekwencji powrót inflacji do celu NBP pozostaje wciąż odległą perspektywą – dodaje.

Konsumenci odczuwają jednak wyższy wzrost cen niż wskazywałyby na to miesięczne dane GUS, zwłaszcza jeśli chodzi o produkty spożywcze i chemiczne. W styczniu inflacja wyniosła 17,2 proc. Tymczasem z danych firmy NielsenIQ przygotowanych specjalnie dla „Rzeczpospolitej” wynika, że w styczniu tzw. inflacja konsumencka wynosiła 19,2 proc.

Dla koszyka produktów spożywczych inflacja mierzona w ten sposób wyniosła 19,1 proc. przy 19 proc. w grudniu 2022 r. Większy skok widać dla chemii – z 18,4 do 20 proc. 

Prezes NBP Adam Glapiński zapowiada, że „inflacja spadnie na łeb, na szyję, obniżka stóp możliwa w 2023 r.”.

Fot. Rafał Guz/PAP

Prowadzący

Przed radiowym mikrofonem spędził kilkanaście lat swojego zawodowego życia. Przede wszystkim rozmawiając. Część z tych rozmów nagrywał też kamerą, pracując w telewizji. A teraz może robić obie te rzeczy w jednym miejscu, w „Rzeczpospolitej” jest redaktorem naczelnym rp.pl.