Zamiast śledzić kampanię wyborczą Polacy wolą sprawdzać sondaże – mówi Bartosz Nosal w podcaście „Rzecz w tym”. Jak zmieniało się zainteresowanie kandydatami w wyborach prezydenckich i dlaczego kampania nie rozbudza wielkich emocji?
Dlaczego wybory prezydenckie 2025 nie elektryzują społeczeństwa? Bartosz Nosal, dziennikarz i analityk „Rzeczpospolitej” tłumaczy w rozmowie z Michałem Płocińskim, że kampania „rozpędziła się bardzo wcześnie”, a kluczowi kandydaci „budzą zainteresowanie tylko falami”.
Po co Polacy sprawdzają sondaże wyborcze? „To jest jak rytuał”
– Największe piki w Google’u to momenty ogłoszenia startu kolejnych kandydatów na prezydenta. Krzysztof Stanowski, Karol Nawrocki – ludzie wpisują w wyszukiwarkę: kto to jest? – zauważa Nosal. Dodaje, że najbardziej wyraźny był efekt kampanii Krzysztofa Stanowskiego: – To była kampania stricte internetowa.
Internetowe dane pokazują, że Polaków najbardziej interesują sondaże. – Działają dziś jak prognoza pogody albo wyniki meczów. Ludzie rano sprawdzają, ile procent ma ich kandydat. To jak rytuał. Sama kampania nas nie interesuje, sondaże – tak.
Wybory prezydenckie 2025: Kto bardziej emocjonuje internautów – Karol Nawrocki czy Rafał Trzaskowski?
Zastanawiając się nad popularnością poszczególnych kandydatów, Bartosz Nosal wskazuje na błędy sztabów. – Przypadek Karola Nawrockiego jest bardzo ciekawy. Nagle zyskał duże zainteresowanie w sieci, ale z powodu wpadki z mieszkaniami. To raczej negatywna uwaga – komentuje. Dodaje, że problemem może być także brak jednoznacznego powiązania Nawrockiego z PiS: – Na karcie wyborczej nie będzie partyjnego szyldu. Twardy elektorat może się pogubić.
Czy to celowa strategia? – Może chcieli zdobyć wyborców niezdecydowanych, ale nie mam przekonania, że to się uda – ocenia gość.
Za to popularność Rafała Trzaskowskiego – jak mówi Nosal – jest „stała, ale niezbyt emocjonująca”: – Ludzie wiedzą, kim jest. Nie muszą go googlować. To trochę taki efekt Bońka podczas wyborów w PZPN – „wiecie, kim jestem, nie muszę się przedstawiać”.
Sławomir Mentzen najsilniejszy w serwisach społecznościowych? „To mit”
Bartosz Nosal podkreśla również, że debaty, zwłaszcza te w Końskich, były momentem względnego przebudzenia wyborców. – Debaty trochę uporządkowały obraz kampanii. Ludzie usiedli i zaczęli porównywać kandydatów – zauważa.
Rozmówca obala jednak mit siły Sławomira Mentzena w serwisach społecznościowych: – Jego zasięgi są duże, ale to nie znaczy, że są to wyłącznie głosy poparcia. Część to krytycy. On budzi emocje, niekoniecznie pozytywne.
Czy w końcówce kampanii coś jeszcze może się zmienić? – Zobaczymy po pierwszej turze. Wszystko przed nami – podsumowuje Nosal.