Jan Paweł II w kampanii wyborczej. „PiS wziął za zakładnika Kościół katolicki w Polsce”

„Krucjata w obronie świętości Jana Pawła II politycznie może się PiS opłacać. Tyle że to, co dziś wydaje się skuteczne, na dłuższą metę będzie destrukcyjne. Przede wszystkim dla pamięci o papieżu” – mówi Michał Szułdrzyński w rozmowie z Cezarym Szymankiem.

Spór o Jana Pawła II był najgorętszym temat posiedzenia Sejmu w ubiegłym tygodniu. W kuluarach najczęściej można było spotkać się z opinią, że PiS testuje kolejny temat kampanijny.

Wszystko zaczęło się od emisji reportażu "Franciszkańska 3" wyemitowanego w telewizji TVN24, w którym padła teza, że św. Jan Paweł II - gdy był krakowskim metropolitą - wiedział o przypadkach molestowania seksualnego przez księży, ale ukrywał te informacje. Reportaż wywołał medialną burzę. A temat szybko podchwycili sztabowcy PiS. W ubiegłą środę rzecznik PiS Rafał Bochenek poinformował, że jego partia przedstawi specjalną uchwalę w tej sprawie - obrony dobrego imienia Jana Pawła II. Spot o Janie Pawle II nagrał też premier Mateusz Morawiecki.

Atmosferę na sejmowej sali w ubiegły czwartek najlepiej oddawał fakt, że politycy PiS na debatę dotyczącą uchwały o Janie Pawle II zabrali kartonowe wizerunki papieża.

„Wy chcecie zapisać Jana Pawła II do PiS, nie chcecie go bronić. Wasze działanie niczemu dobremu nie służy. Pomyślcie sobie, co powiedziałby Jan Paweł II, co myślałby, gdyby słuchał tego, co jest w Radiu Szczecin?” – mówił do polityków PiS poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal. „Wstydź się!” – replikował prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu z PiS Ryszard Terlecki.

Jeszcze przed głosowaniem Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało o „wezwaniu” ambasadora Stanów Zjednoczonych Marka Brzezinskiego w związku z działaniami jednej ze stacji telewizyjnych w Polsce. Chwilę później zmieniło komunikat, pisząc o „zaproszeniu” dyplomaty.

„Naprawdę chciałabym być świadkiem tego spotkania (...) Jeszcze bardziej chciałabym zobaczyć minę Joe Bidena, kiedy dowie się, że Polska została ofiarą wojny hybrydowej wywołanej przez USA. W dwa tygodnie po jego wizycie w Warszawie” – komentowała Zuzanna Dąbrowska.

Ostatecznie Sejm większością głosów przyjął uchwałę "w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II". Czytamy w niej m.in.: "Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zdecydowanie potępia medialną, haniebną nagonkę, opartą w dużej mierze na materiałach aparatu przemocy PRL, której obiektem jest Wielki Papież św. Jan Paweł II najwybitniejszy Polak w historii".

Za przyjęciem projektu opowiedziało się 271 posłów, przeciwko - 43. Wstrzymały się 4 osoby, nie głosowało 142 posłów, w tym 125 posłów KO, mimo obecności na sali.

Ze specjalnym orędziem wystąpiła marszałek Sejmu. „Św. Jan Paweł II był dla Polaków światłem wolności. Jego słowa „nie lękajcie się” pozwoliły, by zstąpił Duch Święty i odnowił oblicze tej ziemi, naszej ziemi, Polski” - mówiła Elżbieta Witek.

A TVP zapowiedziała, że codziennie po głównym wydaniu wieczornych "Wiadomości" w TVP1 emitowane będą homilie Jana Pawła II.

W poniedziałek…

W imię zachowania polskiej tożsamości zbiorowej wyłączenie osoby papieża z politycznego sporu w kampanii powinni zadeklarować partie, ich liderzy i Kościół. Papież Jan Paweł II, Karol Wojtyła, jest i pozostanie dla wielkiej, pewnie przeważającej części Polaków punktem odniesienia w narodowej historii i wielkim autorytetem. Ale wszyscy Polacy, nie tylko krytycy i wrogowie Kościoła, mają prawo poznać każdą, choćby najtrudniejszą prawdę o jego działalności duszpasterskiej” – pisał Bogusław Chrabota, redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita”.

Krucjata w obronie świętości Jana Pawła II politycznie może się PiS opłacać. Tyle że to, co dziś wydaje się skuteczne, na dłuższą metę będzie destrukcyjne. Przede wszystkim dla pamięci o papieżu. Szykując się do kampanii wyborczej, politycy opozycji powinni pamiętać, że mają w Prawie i Sprawiedliwości zdolnego przeciwnika. Zdolnego do wszystkiego. Zresztą z punktu widzenia PiS niewykorzystywanie okazji, jakie daje jej rzeczywistość, byłoby politycznym błędem. Bo tak, polityka to nie łyżwiarstwo figurowe, tu nie ma punktów za styl, liczy się wyłącznie skuteczność. A PiS właśnie testuje, czy łamanie wszelkich granic przyzwoitości będzie skuteczne” – to słowa Michała Szułdrzyńskiego.

Reportaż Marcina Gutowskiego czy książka Ekke Overbeeka stawiają kropki, tam gdzie powinny być znaki zapytania, a do tego często analizują sprawy bez kontekstu historycznego. Ale pytania jakie zadają wymagają poważnych badań, a nie krzyku i potępień. Lektura „Maxima culpa” czy oglądanie kolejnego odcinka „Bielma” Marcina Gutowskiego nie jest dla kogoś, kto od lat zajmuje się tematem nadużyć seksualnych, przesadnie wstrząsającym doświadczeniem. Większość danych (poza sugestiami odnośnie kard. Adama Sapiehy i kwestią przeniesienia księdza do Austrii) była już wcześniej znana (choćby z publikacji „Rzeczpospolitej”). Czy to znaczy, że oba te dzieła nie mają znaczenia? Nic bardziej błędnego. Mają, bo stawiają niezmiernie istotne pytania (choć moim zdaniem odpowiedzi są nieco przedwczesne), a także pozwalają zweryfikować część z głęboko zakorzenionych w nas przekonań” – pisze Tomasz Terlikowski, publicysta „Rzeczpospolitej”.

„Kolejny, siódmy już odcinek serii „Bielmo”, w której Marcin Gutowski szukał odpowiedzi na pytania o podejście Jana Pawła II do kwestii pedofilii, doprowadził go do Krakowa. Wiadomym było, że wcześniej czy później tak się stanie. Podobną drogą poszedł także Ekke Overbeek, którego książka dotycząca krakowskich czasów Wojtyły właśnie się ukazuje. Tą samą drogą podążaliśmy i my z Piotrem Litką, a efekty tej pracy czytelnicy „Rzeczpospolitej” mogli poznać już w ubiegłym roku. Tezy te nie znajdują jednak potwierdzenia w dokumentach. Widać w nich bowiem wyraźnie, że działania Wojtyły wyprzedzały działania organów śledczych i ani w jednym, ani w drugim przypadku nie było tam próby zamiecenia czegoś pod dywan” – komentuje Tomasz Krzyżak, który jako pierwszy w Polsce opisał sprawę księdza Surgenta.

PiS chce z „obrony” papieża Polaka uczynić polityczny oręż przedwyborczy, zapominając o ofiarach pedofilów i chcąc podwójnych standardów dla oprawców świeckich i kościelnych. Na to zgody być nie może. Czy papież potrzebuje politycznej obrony? Partie polityczne na pewno potrzebuje politycznego oręża, jakim jest rzekomy atak na Kościół „komunistów i zdrajców”, jak mówi Marek Suski z PiS. A kto zdradził ofiary, do których dotarł Marcin Gutowski w reportażu TVN24, którymi Kościół się nie zainteresował, podobnie jak wymiar sprawiedliwości? Kto odda im stracone lata i zadośćuczyni krzywdy? Partii rządzącej to nie obchodzi, bo to nie da punktów procentowych w sondażach. „Obrona” Kościoła i Jana Pawła II przed „komunistami i zdrajcami” to „polityczne złoto”. Tym bardziej w małych miejscowościach, do których dociera tylko Polskie Radio i TVP, z którego Polacy prawdy się nie dowiedzą” – to zaś fragment komentarza Jacka Nizinkiewicza.

Fot. PAP, Rafał Guz

Prowadzący

Przed radiowym mikrofonem spędził kilkanaście lat swojego zawodowego życia. Przede wszystkim rozmawiając. Część z tych rozmów nagrywał też kamerą, pracując w telewizji. A teraz może robić obie te rzeczy w jednym miejscu, w „Rzeczpospolitej” jest redaktorem naczelnym rp.pl.