„To żenujący spektakl Scholza, ale wrogiem jest Rosja. Nikt inny”

„Kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapewne wkrótce ulegnie międzynarodowej presji w sprawie przekazania czołgów Ukrainie. Z drugiej strony, ważne byśmy przez postawę Berlina nie zapomnieli, kto jest prawdziwym wrogiem. To Putin i rządzona przez niego Rosja” – mówi Jędrzej Bielecki w rozmowie z Cezarym Szymankiem.

Piątkowe spotkanie w amerykańskiej bazie w Ramstein szefów resortów obrony ponad 50 krajów wspierających Ukrainę zakończyło się nie tylko bez decyzji Niemiec w sprawie przekazania Kijowowi własnych leopardów, ale i zgody, aby to zrobiło kilkanaście krajów NATO, które nimi dysponują.

"Nie jest prawdą, że Niemcy same blokują dostawy leopardów dla Ukrainy. Argumentów za tym, aby przekazać je Ukraińcom, jest wiele. Podobnie jak argumentów, aby tego nie zrobić" – mówił na konferencji prasowej po spotkaniu nowy niemiecki minister obrony Boris Pistorius. Nie wymienił jednak z nazwy żadnego kraju, który popiera stanowisko Berlina. Z kolei minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock oświadczyła później, że Niemcy nie staną na przeszkodzie, jeśli Polska zdecyduje się wysłać czołgi Leopard 2 Ukrainie.

W poniedziałek o komentarz do słów szefowej niemieckiej dyplomacji poproszony został premier Mateusz Morawiecki. „Mogę powiedzieć, że presja ma sens, że nasze wysiłki, nasze starania, aby budować koalicję państw, które chcą pomóc w tej dramatycznej walce na Ukrainie okazuje się skuteczna” - odparł szef polskiego rządu na konferencji prasowej w Poznaniu.

Postawa Berlina wywołuje coraz większą irytację zarówno w Ameryce, jak i w Europie. Po blisko roku od rozpoczęcia rosyjskiej ofensywy jedność Zachodu jest co prawda godna podziwu. Jednak zdaniem „New York Timesa” z powodu postawy kanclerza po raz pierwszy można dostrzec na niej rysy.

"Jeśli w tej chwili zrezygnujemy ze zdecydowanego wsparcia dla Ukrainy, wszystko, co do tej pory robiliśmy, zostanie zmarnowane" – mówi wprost holenderski minister spraw zagranicznych Wopke Hoekstra.

Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, gen. Mark Milley, który parę dni temu spotkał się w Polsce ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, gen. Wałerijem Załużnym, wskazuje, że odbicie ziem zajętych przez Rosjan po 24 lutego jest teraz „niezwykle trudne”, tak bardzo wróg się tam umocnił. Jednak jego zdaniem, kiedy przyjdzie wiosna, stanie się to właściwie niemożliwe, bo Moskwa będzie miała gotową armię 300 tys. żołnierzy z nowego poboru. Wtedy Kijów będzie już musiał myśleć o obronie, a Kreml znajdzie się w znacznie lepszej pozycji, aby narzucić warunki pokoju.

Od początku inwazji „grubo ponad 100 tysięcy rosyjskich żołnierzy zginęło lub zostało rannych”, szacuje gen. Mark Milley Liczby odnoszącej się do Ukraińców nie sprecyzował, ale przyznał, że i tu straty są „bardzo poważne”. Można więc mówić o blisko 300 tys. łącznych ofiar w ciągu roku konfliktu, podczas gdy dziesięcioletnia wojna w byłej Jugosławii spowodowała około 130 tys. zabitych (rannych wielokrotnie więcej).

Fot. PAP/EPA

Prowadzący

Przed radiowym mikrofonem spędził kilkanaście lat swojego zawodowego życia. Przede wszystkim rozmawiając. Część z tych rozmów nagrywał też kamerą, pracując w telewizji. A teraz może robić obie te rzeczy w jednym miejscu, w „Rzeczpospolitej” jest redaktorem naczelnym rp.pl.