„Jeśli to Rosjanie zabili szefa MSW, Ukraińcy odpowiedzą podobnie”

Katastrofa śmigłowca w Browarach, szef MSW Ukrainy ginie lecąc na front. Siergiej Ławrow, szef MSZ Rosji, zapowiada, że Moskwa rozważy propozycje negocjacji z Zachodem w sprawie Ukrainy. Berlin wciąż zastanawia się nad przekazaniem czołgów Ukrainie. „Na froncie trwa pat. Ale każda ze stron zapowiada wielki atak” – mówi Andrzej Łomanowski w rozmowie z Cezarym Szymankiem.

W katastrofie śmigłowca w Browarach zginęli Dmytro Monastyrski, szef MSW Ukrainy, a także jego zastępca Jewgienij Jenin oraz sekretarz stanu w MSW Jurij Lubkowicz. Ukraińskie władze wszczęły śledztwo, a wśród branych pod uwagę przyczyn są błąd pilota, awaria maszyny lub działanie Rosji.    

„Gdyby nawet katastrofa śmigłowca szefa MSW okazała się zabójstwem, nie sądzę, by to w jakikolwiek sposób przełożyło się na sytuację na polu walki” mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Melnyk, oficer ukraińskiego lotnictwa wojskowego w stanie spoczynku, ekspert ds. bezpieczeństwa kijowskiego Centrum Razumkowa.

Tymczasem Siergiej Ławrow, szef MSZ Rosji powiedział dziś, że „Moskwa jest gotowa rozważyć wszelkie >poważne zachodnie propozycje< ws. negocjacji dotyczących Ukrainy, ale jak dotąd nie otrzymała takich propozycji”.

Wcześniej w mediach społecznościowych pojawił się wpis byłego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa z opisem „wymagań” dotyczących potencjalnych negocjacji między Rosją a Ukrainą.

O czym mowa? Na przykład o „uznaniu lub przynajmniej milczącej akceptacji” wyników pseudorefendów, które Miedwiediew nazywa "wynikami samostanowienia narodów byłych terytoriów Ukrainy".

Andrzej Łomanowski komentuje to następująco: „Jakiekolwiek negocjacje mogą się rozpocząć dopiero wtedy, gdy Kreml zrozumie, że do stołu musi usiąść tylko z Ukrainą, a nie z krajami Zachodu. Jeśli chodzi o Miedwiediewa… te słowa nie zasługują na uwagę”.  

Fot. PAP/EPA

Prowadzący

Przed radiowym mikrofonem spędził kilkanaście lat swojego zawodowego życia. Przede wszystkim rozmawiając. Część z tych rozmów nagrywał też kamerą, pracując w telewizji. A teraz może robić obie te rzeczy w jednym miejscu, w „Rzeczpospolitej” jest redaktorem naczelnym rp.pl.