Sławomir Sierakowski, dziennikarz i publicysta

Firma Baykar przekaże naszego drona, pomalowanego w nasze barwy, bez kosztów, a ta suma, którą zebraliśmy zostanie przeznaczona na pomoc humanitarną – mówił gość Jacka Nizinkiewicza.

Sierakowski na pytanie o to dlaczego lewicowy publicysta kupuje broń, która będzie wykorzystana do zabijania ludzi odpowiedział, że robi to „aby powstrzymać wojnę”. – Wydaje mi się, że jest dobrze pojęty pacyfizm – dodał.

– Ja bardzo pryncypialnie wypowiadałem się i przeciwko Nord Stream 2, i za tym, aby jak najsilniejsza była wschodnia flanka NATO – zaznaczył publicysta.

A skąd wziął się pomysł na zbiórkę i dlaczego zorganizował ją właśnie Sierakowski?

– Gdyby to robiło państwo, to by w pewnym sensie przekaz do Ukrainy, ale też do świata, m.in. do Niemiec, był trochę inny. A tutaj to też jest jakiś rodzaj poparcia słów czynami, co więcej tak to zostało odebrane, m.in. w Niemczech. Jeśli krytykujemy kanclerza (Niemiec) Olafa Scholza za taką indolencje, kluczenie, a nawet kłamanie, to możemy się zmobilizować jako społeczeństwo polskie. A dla Ukraińców to jest z kolei demonstracja, że Polacy nie pojechali po prostu na wakacje, nie znudziła im się ta wojna, inflacja inflacją ale ponad 200 tys. ludzi jest w stanie się dla nich zmobilizować – tłumaczył publicysta.

– To ultranowoczesna broń, która pozwoliła wszystkie te spektakularne zwycięstwa Ukrainie odnieść. Bayraktar był kluczowy w obronie Kijowa. Także bitwa o Charków, obrona Wyspy Węży… Druga rzecz jest taka, że Bayraktar stał się symbolem tej wojny i ja też wiedziałem, jak się firma Baykar zachowała po poprzednich zbiórkach, litewskiej i ukraińskiej, więc mogłem liczyć na to samo. I już mogę powiedzieć, chyba pierwszy raz w mediach, że ta pomoc zostanie podwojona. Firma Baykar przekaże naszego drona, pomalowanego w nasze barwy, bez kosztów, a ta suma, którą zebraliśmy zostanie przeznaczona na pomoc humanitarną – oświadczył Sierakowski.

– Co więcej, myśmy zebrali już nadwyżkę, która wynosi 2 mln zł, a to, zgodnie z opisem zbiórki trafi na fundusz sił zbrojnych Ukrainy w Narodowym Banku Ukrainy. Mogę powiedzieć wszystkim, którzy pomagali, że wzięli udział w pomocy humanitarnej ukraińskiemu społeczeństwu, ale też pomogliśmy bronić Ukrainy na froncie. Zrobiliśmy coś razem, coś od siebie, nie potrzebowaliśmy rządu do tego, daliśmy radę – dodał.

Na pytanie o to czy dron będzie miał polskie oznaczenia, w tym m.in. tzw. szachownicę, którą oznaczane są polskie samoloty, Sierakowski odparł: „Zdecydujemy o tym”. – Tam na pewno nie zabraknie polskich barwa – dodał. – Może wstawimy też małą flagę białoruską? Ponieważ Białorusini zebrali ok. 100 tys. zł. Mnie bardzo zależało, aby oni dali dowód wszystkim, że są po stronie Ukrainy, a nie (Aleksandra) Łukaszenki – zastanawiał się.

– To jest dron, który precyzyjnie niszczy cele wojskowe, nie wali na oślep jak broń rosyjska, a więc nie przynosi strat w cywilach. A druga rzecz jest taka, że on chroni żołnierzy ukraińskich. Można sterować z nim zza linii frontu i nie ponosić ofiar – mówił o Bayraktarze Sierakowski. – To jest instrument dla wojska niezbędny do wygrania tej wojny, ale to jest też taka broń, powiedzmy, możliwie najbardziej etyczna – dodał.