„Niemiecki kanclerz Olaf Scholz jest po pierwsze zakładnikiem prowadzonej przez dziesięciolecia ostpolitik, czyli wiary w to, że jeśli Berlin będzie dobry dla Moskwy, to Rosja zrobi się bardziej zachodnia i demokratyczna. A przynajmniej Niemcy będą mogli na tym zarobić. Po drugie, wyrzuty sumienia w Niemczech z powodu rosyjskich ofiar II Wojny Światowej są większe niż w przypadku innych państw. To może – ale nie wiem, czy powinno - tłumaczyć niejasną postawę Berlina wobec Moskwy w obliczu wojny w Ukrainie” – mówi Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”.
„Rzecz W Tym” – środa, 20 kwietnia 2022 r.
fot. PAP/DPA