Czy nadciąga gniew ludu

Nic tak nie doskwiera społeczeństwom, jak pogarszająca się sytuacja gospodarcza. To wtedy dochodzi do protestów i buntów. Przerabialiśmy to w PRL-u, przerabiali to Francuzi  przy okazji protestów żółtych kamizelek, rosnące ceny dały też początek arabskiej wiośnie. Czy w sytuacji dwucyfrowej inflacji, rosnących rat kredytów, niepewności dotyczącej przyszłości jest w Polsce potencjał do społecznego buntu? Kto miałby się zbuntować – młodzi, klasa średnia, emeryci? Przeciw komu? O tym z Krzysztofem Adamem Kowalczykiem, szefem działu ekonomicznego w „Rzeczpospolitej”, rozmawia Hubert Salik.

- Wśród polityków dominuje pogląd, że głosy trzeba kupować, tak jak robił to PiS obiecując 500+ - mówi gość podcastu. - Ale polityka kupowania zgody na dalsze rządzenie już się wyczerpuje, system zadziałał, ale od 2015 troku ekonomiści i publicyści alarmują, że dawanie wszystkim i na wszystko źle się skończy. Ta polityka nie kończyła się źle w krótkim okresie, trwała wówczas świetna koniunktura ekonomiczna w Europie, myśmy na tym płynęli. Teraz życie powiedziało: sprawdzam – dodaje Krzysztof Adam Kowalczyk.

- W ciągu dekady zaszła gigantyczna zmiana w podejściu rządów Zachodu do roli wydatkowej państwa. Możliwe, że przyczyną tej zmiany był kryzys finansowy i wprowadzenie programów quantitative easing - poluzowywania - czyli tak naprawdę skupywania w gigantycznych ilościach za biliony dolarów obligacji skarbowych i wpompowania na rynek ogromnych pieniędzy. Wtedy inflacja się nie pojawiła – zauważa Hubert Salik.

Ilustracja: Konrad Siuda

Prowadzący