Najpopularniejszy obecnie polski raper Mata ma swój zestaw w McDonald’s. W sieci zawrzało: "głos pokolenia", wzór dla młodych namawia do śmieciowego jedzenia. - Każdy chce o Macie pisać, ale nikt nie chce się wsłuchać, co się na jego ostatnim albumie dzieje – mówi Marcin Flint, dziennikarz muzyczny, gość podcastu Michała Płocińskiego.
- Trzeba nie znać twórczości Maty, żeby nie wiedzieć, że ten fastfood mu pasuje. Nazwa jego grupy bierze się od fastfoodowego jedzenia, jest to absolutnie zgodne ze wszystkim co robi – tłumaczy Flint. - Mata może namawiać do słabego jedzenia, ale on generalnie na drugiej płycie namawia do słabego życia, trochę rozlicza się z tym, jest przy tym autoironiczny – dodaje gość podcastu.
Część publicystów krytykujących kontrakt rapera z gigantem fastfoodu, wskazuje, że rap to muzyka, która powinna nieść przesłanie, a sam artysta nie powinien reklamować tak komercyjnego produktu. - Rap przyszedł do nas po punku. Bardzo często ludzie, którzy słuchali muzyki buntu, zobaczyli w nim kontynuację i pojawił się mit, że raper musi się buntować – mówi Flint. - A większość raperów od zawsze chciała się dobrze bawić i robić pieniądze – dodaje.
W najnowszym wydaniu magazynu „Plus Minus” piszemy również o tym, co młoda prawica mówi o seksie, co dla Europy oznacza budowa NordStream 2 oraz z jakimi reakcjami spotkał się wyjazd premiera do Brukseli.
fot. PAP/Marcin Bielecki