Ukraina musi pozyskać z zewnątrz około 40 mld dolarów na prowadzenie wojny z Rosją. Ponad połowa z tej sumy to pieniądze, które nie są pewne. Mamy dzisiaj dużo znaków zapytania jeśli chodzi o Ukrainę – mówi Rusłan Szoszyn, dziennikarz Rzeczpospolitej.
Ukraińcy przygotowali przyszłoroczny budżet państwa, a w nim? Potężna dziura. Brakuje miliardów dolarów. Wciąż ponad 40 proc. budżetu jest uzależnione od pożyczek i dotacji z Zachodu. Wszyscy zadają sobie pytanie: czy wystarczy pieniędzy na wojnę z Rosją?
Dzisiaj w podcaście „Rzecz w tym” Marzena Tabor – Olszewska gościła dziennikarza redakcji zagranicznej Rzeczpospolitej – Rusłana Szoszyna.- Olbrzymi kawałek pomocy dla Ukrainy to pieniądze, które powinny płynąć z USA. Wiele będzie zależało od tego, jak będą toczyły się wydarzenia na froncie. Jeśli w Stanach Zjednoczonych wygra Donald Trump, być może „usadzi” on Wołodymyra Zełenskiego przy stole negocjacyjnym z Władimirem Putinem. Oczywiście o ile Putin na to pójdzie, bo w tej chwili nie wiemy tego, znamy tylko deklaracje Trumpa – zaznacza Rusłan Szoszyn.
- Rosja ma wciąż pieniądze na prowadzenie wojny z Ukrainą za sprawą swoich sojuszników, którzy pomagają jej omijać sankcje. Większość świata ma cyniczne podejście do tej wojny. Ta wojna dotyka świata demokratycznego, a ten świat jest jednak mniejszością – mówi gość podcastu „Rzecz w tym”.
Dziennikarz Rzeczpospolitej opowiedział w podcaście, że znaczna część Rosjan poszła walczyć z sąsiednim krajem za sprawą dużych pieniędzy, jakie państwo płaci za zaciągniecie się do armii. – Były przypadki, kiedy Rosjanie szli na front, potem uciekali, a partnerki zgłaszały takich zbiegów do służb, bo przestawały przychodzić przelewy – opowiadał Szoszyn.