Leszek Miller, były premier, europoseł

Nie jestem cichym ambasadorem szczepień, nie ukrywałem, że jestem zaszczepiony i nie ambasador, bo ja nie zostałem zaszczepiony z puli artystów i aktorów tylko zostałem zaszczepiony z puli pacjentów - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.

- Zostałem zaszczepiony jako pacjent Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Nie należę do grupy zero, ale jako że Centrum Medyczne (WUM) dostało pod koniec 2020 r. dodatkową partię szczepionek, one musiały zostać wykorzystane błyskawicznie, ponieważ inaczej zostałyby zniszczone to ta placówka zwróciła się do lekarzy, pacjentów i z tej racji zostałem zaszczepiony - tłumaczył były premier.

- Nie jestem organizatorem tych szczepień, jestem pacjentem. Czytam właśnie informację, która została wczoraj przekazana przez specjalnie powołaną komisję w tej sprawie i tu jest napisane, że szczepienia miały rozpocząć się 4 stycznia, jednak 29 grudnia placówka otrzymała 75 pierwszych dawek, a 30 grudnia kolejnych 375 dawek. To były szczepionki rozmrożone, które musiały być zużyte do końca roku. Tak sobie myślę, że gdyby wtedy kierownictwo przychodni powiedziało: "nie, my przyjmujemy szczepionki od 4 stycznia, zgodnie z planem", to nie miałoby kłopotów. Ale ponieważ zdecydowała się pani prezes (Ewa Trzepla) przyjąć te szczepionki i uruchomiła akcję dodatkowych szczepień, no to została zdymisjonowana. Czyli każdy dobry uczynek zostanie ukarany - ubolewał Miller. 

- Jak pan będzie w podobnej sytuacji to chętnie będę pana obserwował - tak Miller odpowiedział na pytanie czy nie powinien odmówić szczepienia poza kolejnością uznając, że szczepionka ta w pierwszej kolejności należy się pracownikom ochrony zdrowia.

- Z 300 tysięcy szczepionek zaszczepiono 50 tysięcy (osób). Dzisiaj awantura powinna być o to dlaczego te szczepionki nie zostały wykorzystane, dlaczego 250 tysięcy osób nie zostało zaszczepionych. A awantura jest o to, że 18 osób zostało zaszczepionych - dodał były premier nazywając obóz rządzący "mistrzami manipulacji".

Miller podkreślił, że jemu "nikt nie proponował bycia ambasadorem szczepień". - Mnie zaproponowano jako pacjentowi, ja uważałem, że nie ma powodu się z tym kryć. Od razu po szczepieniu opublikowałem wpis na Twitterze, bo ja uważam, że nie ma powodu się ukrywać z taką sytuacją - podkreślił.

- Dzisiaj główna akcja powinna polegać na tym: szczepić jak najszybciej i każdy kto może. Gdybym ja był premierem to wszyscy ministrowie powinni być już zaszczepieni: po pierwsze po to, aby dali przykład, po drugie aby nie narażali się na to, że zostaną wyeliminowani w tak ważnym okresie - przekonywał europoseł.

Pytany o to, czy jego przykład może posłużyć temu, że więcej osób zaszczepi się na COVID-19, Miller wyraził nadzieję, że "ci, którzy na niego głosowali, a którzy mają wątpliwości, zaszczepią się". - Mija kolejna doba, mnie nie wyrosła sierść, kły. Mój organizm jak dotąd reaguje na tę szczepionkę pozytywnie - podkreślił wyrażając nadzieję, że jego słowa przekonają kogoś do tego, by się zaszczepił.

- Ja się nie wpychałem w żadną kolejkę. Pan (Jan) Śpiewak ma złe informacje. Nie wyganiałem nikogo z kolejki - tak Miller odpowiedział na pytanie o apel Jana Śpiewaka o to, by złożył mandat europosła.

Prowadzący