Sławomir Mentzen, polityk Konfederacji

Mam duże wrażenie, że przy planowaniu obostrzeń w ogóle nie bierze się pod uwagę głosu przedsiębiorców, bierze się pod uwagę głos wirusologów, epidemiologów, którzy wiedzą coś o wirusach, ale nie wiedzą nic o gospodarce - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.

- Rząd robi wszystko, abyśmy nie byli w stanie przewidzieć przyszłości. Istotą przedsiębiorczości jest próba przewidzenia tego co się stanie - mówił polityk Konfederacji.

- Bez żadnego ostrzeżenia dowiedzieliśmy się, że nie wchodzimy do strefy żółtej tylko do czarnej strefy mroku - tak Mentzen skomentował wprowadzenie po świętach tzw. narodowej kwarantanny, mimo że wskaźniki zakażeń, o których rząd mówił w listopadzie, wskazywały, że powinniśmy wrócić do podziału na strefy żółte i czerwone.

- Problemem jest tempo wprowadzania tych obostrzeń. Przed świętem Wszystkich Świętych na kilka godzin przed świętem ludzie handlujący zniczami dowiedzieli się, że nie będą ich mieli komu sprzedać. Gastronomię też zamknięto bez ostrzeżenia - mówił polityk.

Mentzen ocenił też, że "obostrzenia idą za daleko". - Da się prowadzić firmę, gdy trzeba stosować reżim sanitarny, ale nie da się jej prowadzić, gdy obowiązuje zakaz działalności - stwierdził.

- Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że będą działać kasyna i nawet w rządzie nie wiedziano dlaczego będą działać. Wiosną zamknięci byli fryzjerzy i kosmetyczki, teraz pozostają otwarci. Nie wiemy na podstawie czego podejmowane są decyzje, nie wiemy czego się spodziewać w przyszłości - mówił polityk.

Mentzen mówił też o "jatrogenii", skutkach ubocznych działań. - W tym wypadku jatrogenią będą te wszystkie zgony, które nastąpiły, a które nie są zgonami "covidowymi". Polityk zauważył, że w Polsce liczba tzw. zgonów dodatkowych (zgonów powyżej średniej z poprzednich lat) jest w Polsce wyższy niż w Szwecji (w przeliczeniu na liczbę mieszkańców), która nie wprowadziła obostrzeń. - Myślmy o tym kto umrze w wyniku traktowania w sposób wyjątkowy koronawirusa - apelował.

- Myślę, że skutki uboczne obostrzeń są bardziej tragiczne, niż gdyby tych obostrzeń nie wprowadzono - stwierdził polityk Konfederacji.

Prowadzący