Marcelina Zawisza, posłanka Lewicy

To nie jest żaden kompromis, to zaostrzenie prawa w stosunku do tego co było - mówiła o propozycji prezydenta Andrzeja Dudy, która jest próbą wyjścia z kryzysu po wyroku TK ws. aborcji, rozmówczyni Zuzanny Dąbrowskiej.

Po wyroku TK, który uznał przesłankę do legalnej aborcji, jaką jest wykrycie wady płodu, za niezgodną z konstytucją, w kraju doszło do fali protestów przeciwko temu orzeczeniu.

Wobec protestów prezydent Andrzej Duda zaproponował nowelizację ustawy ws. aborcji, która dozwalałaby na aborcję w przypadku wykrycia tzw. wad letalnych, które prowadzą do nieuchronnego zgonu dziecka po urodzeniu. Oznaczałoby to, że nielegalna stałaby się np. aborcja w przypadku wykrycia, że dziecko cierpi na zespół Downa, który nie jest wadą letalną.

My jako Lewica nie będziemy popierać żadnej propozycji, która zaostrza przepisy antyaborcyjne - zapowiedziała Zawisza.

Polki nie są gorsze od Czeszek, Francuzek, Brytyjek, Niemek, mamy prawo decydować o swoim życiu i zdrowiu - dodała wskazując, że nawet przed wyrokiem TK, prawo aborcyjne w Polsce należało do najostrzejszych w Europie.

Nie ma już powrotu do tego co było - mówiła jednocześnie Zawisza podkreślając, że wobec emocji jakie pojawiły się w czasie demonstracji po wyroku TK, powrót do obowiązującego przed wyrokiem stanu prawnego nie zadowoli uczestników protestów.

- 22 października, od razu po zapadnięciu wyroku, zaprezentowaliśmy projekt, który został od razu złożony do laski marszałkowej. Jest to ustawa, która depenalizuje zabiegi aborcji w Polsce - podkreśliła Zawisza dodając, że chodzi o to, aby lekarze wykonujący zabieg aborcji czuli się bezpieczni ponieważ dziś "ryzykują nie tylko utratę prawa do wykonywania zawodu, ale także narażają się na wizytę prokuratora i więzienie".

- To jest rozwiązanie na teraz. A w drugim kroku porozmawiajmy o liberalizacji - dodała posłanka.

- Nie rozumiemy dlaczego Polki nie mogą mieć dostępu do bezpiecznego przerywania ciąży - mówiła też Zawisza. - Ok. 100 tysięcy kobiet z Polski przerywa ciążę co roku, ale robi to w podziemiu aborcyjnym albo za granicą - dodała.

- To sytuacja, w której państwo udaje, że problemu nie ma - zatyka uszy, zasłania oczy. A kobiety, które nie mają środków finansowych są zmuszone do rodzenia dzieci, których nie chcą - podkreśliła.

- My absolutnie nie zgadzamy się z żadnymi obostrzeniami. Rozumiem że PiS nie chce liberalizować przepisów ale może się okazać, że będzie musiało - podsumowała.

Prowadzący