Rządzący powinni wysłuchać głosu ulicy niezależnie od tego w jakiej formie jest wyrażany. My, jako Rada Konsultacyjna, zebraliśmy postulaty - mówiła rozmówczyni Jacka Nizinkiewicza pytana o to, czy rząd powinien zrealizować najdalej idący postulat i podać się do dymisji.
Łoboda mówiła, że choć podstawowy postulat protestujących dotyczy wyrażenia sprzeciwu wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji to jednak "ulica mówi też o innych rzeczach".
Mówi o tym co boli poszczególne grupy protestujących - dodała.
Gniew ulicy skupia się wokół niezadowolenia z obecnego rządu. Protestujący na ulicy mają dość tego rządu, dość tej władzy - przekonywała radna.
Zdaniem Łobody "jeśli rząd nie jest w stanie wycofać się z tego co dokonał w sprawie aborcji, jeśli nie jest w stanie zapewnić nam bezpieczeństwa w zakresie zdrowia, jeśli nauczycielki i nauczyciele będą bali się chodzić do pracy, to ludzie będą protestować".
Łoboda oceniła, że ludzie "pokazali rządowi czerwoną kartkę w taki sposób, w jaki protestuje ulica".
Jednocześnie aktywistka Strajku Kobiet podkreśliła, że organizacja ta "nie jest organizatorem wszystkich protestów".
- To oddolne inicjatywy. Strajk Kobiet koordynuje protesty w Warszawie i może w kilku innych dużych miastach - wyjaśniła.