Nie jestem wszechmocny, jestem tylko ministrem edukacji, który stara się stworzyć takie podstawy prawne, aby nauka w szkołach była jak najbardziej bezpieczna - mówił gość Jacka Nizinkiewicza pytany o to, czy jest w stanie zagwarantować, że nauka w szkołach w rozpoczynającym się roku szkolnym będzie bezpieczna.
Także przed pandemią były jakieś wypadki w szkołach - mówił Piontkowski dodając, że i teraz nie można wykluczyć, że w szkołach ktoś może zakazić się koronawirusem.
Minister edukacji dodał jednocześnie, że MEN "przygotował wytyczne i nowe rozporządzenia, które regulują pracę szkół w nowym roku szkolnym". - Te wszystkie rozporządzenia są gotowe od kilku tygodni. W ostatnim czasie staraliśmy się dotrzeć z tą informacją nie tylko do dyrektorów szkół, ale także do rodziców - podkreślił Piontkowski.
Minister edukacji zwrócił uwagę, że "stacjonarne nauczanie to typowy sposób nauczania, który przez dziesiątki, setki niemal lat funkcjonował, nie tylko w naszym społeczeństwie".
A co w przypadku, gdy w szkole pojawi się koronawirus?
W każdym wypadku, gdy pojawi się stwierdzony wypadek zachorowania na koronawirusa, wówczas do działania wkracza państwowy inspektor sanitarny - zauważył Piontkowski, który dodał, że to inspektor sanitarny, w toku postępowania epidemicznego ustali skalę bliskich kontaktów zakażonego koronawirusem ucznia.
Jak wyjaśnił szef MEN jeśli te bliskie kontakty będą dotyczyć jednej klasy - wówczas kwarantanną zostanie objęta tylko jedna klasa. Jeśli bliskie kontakty będą mieć szerszy zakres, wówczas kilka klas lub cała szkoła zostanie objęta kwarantanną.
Na czas kwarantanny, jeśli będzie to dotyczyło całej szkoły, szkoła przejdzie na kształcenie na odległość. Jeśli będzie to tylko część klas, będzie to tzw. system mieszany - podsumował szef MEN.
Dopytywany o to kto ostatecznie decyduje o tym, że szkoła przechodzi na nauczanie zdalne lub hybrydowe, szef MEN odparł, że taką decyzję ostatecznie podejmuje państwowy inspektor sanitarny.
Ponieważ to on na podstawie postępowania epidemicznego stwierdza, jakie jest zagrożenie w danej placówce na danym terenie - wyjaśnił.
Sama liczba zachorowań w danym powiecie nie świadczy jeszcze o zagrożeniu epidemicznym. Może się zdarzyć, że te zachorowania dotyczą jednego zakładu pracy, wówczas nie będzie to miało oddziaływania na pozostałą część powiatu, np. na szkoły - tak szef MEN odpowiedział na pytanie dlaczego w tzw. żółtych i czerwonych strefach model nauczania hybrydowy lub zdalny nie jest modelem domyślnym.
Pytany o swoją ewentualną dymisję Piontkowski odpowiedział pytaniem: "A z jakiego powodu miałbym się podać do dymisji?".