Waldemar Witkowski, kandydat na prezydenta

Nie jestem człowiekiem, który za wszelką cenę kupowałby przyjaźń Amerykanów, bo kosztuje nas to olbrzymie pieniądze, które można byłoby lepiej wykorzystać w kraju – mówił gość Jacka Nizinkiewicza.

Waldemar Witkowski, kandydat na prezydenta popierany przez Unię Pracy i niewielkie partie lewicowe, zapytany o to, dlaczego partie lewicowe nie wystawiły jednego, wspólnego kandydata na prezydenta, odpowiedział, że lewica pozaparlamentarna ma inne priorytety niż lewica parlamentarna.

Dla nas najważniejsze są hasła propracownicze, a więc walka o siedmiogodzinny czas pracy, czy leki na receptę za złotówkę. Wszystko po to by podnieść standard życia naszych obywateli, ponieważ nie wszyscy mogli korzystać z rozwoju gospodarczego przez ostatnie 30 lat. Okazuje się, że ci którzy mają pieniądze, żyją coraz lepiej, a grupa ludzi, która żyje tylko i wyłącznie z pracy własnych rąk, czy mózgu, niekoniecznie podąża drogą tych najbogatszych – ocenił kandydat Unii Pracy.

Witkowski odniósł się również do kandydatury Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego. - W części poglądów gospodarczych bliżej mi do obozu PiS-owskiego, w części światopoglądowej oczywiście nie, w stosunku państwa do Kościoła też nie, ponieważ jestem za tym, żeby religia była sprawą prywatną. Rafał Trzaskowski jest Europejczykiem i tu mi jest bliżej do niego, ponieważ też jestem za tym, żeby UE była priorytetem dla Polski i Polaków, żeby inne kraje europejskie też były w zasięgu naszej przyjaźni i dialogu – wyjaśniał.

Prowadzący