Wszystko wskazuje na to, że wybory odbędą się 17 maja. Jeżeli ta data potwierdzi się, to 17 maja 2020 roku będziemy mieli drugi zamach majowy - mówił gość w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem.
Miller ocenił, że wybory - które zgodnie ze znowelizowanym przez Sejm Kodeksem wyborczym mają być przeprowadzone w formie korespondencyjnej - będą "pseudowyborami".
Nie będą gwarantować norm konstytucyjnych. Konstytucja gwarantuje że wybory są równe, bezpośrednie, powszechne i tajne. Nie będą równe, bo obecnie tylko jeden kandydat prowadzi kampanię; nie będą powszechne, bo duże grupy osób zostaną wyłączone - Polonia za granicą, ludzie przebywający w szpitalach; nie będą bezpośrednie, bo będą się odbywały za pośrednictwem listonoszy; no i nie będą tajne, bo między wyborcą a urną pojawia się właśnie pośrednik - listonosz czy Poczta Polska - mówił były premier.
Dlatego nazywam to zamachem - dodał.
Zdaniem Millera wynik takich wyborów będzie można podważyć. - Na pewno wpłynie wiele protestów do Sądu Najwyższego. SN stanie przed poważną próbą - ocenił.
Mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości przyszła większość parlamentarna postąpi zgodnie z prawem i wszyscy ci ludzie, którzy dzisiaj bezwstydnie łamią obowiązujące prawo, staną albo przed sądem, albo przed Trybunałem Stanu - stwierdził również Miller.
Były premier ocenił, że rząd nie wprowadza stanu klęski żywiołowej, ponieważ "chce, aby wybory odbyły się w maju" - Jarosław Kaczyński ma tylko jeden cel - nie jest nim ochrona zdrowia i życia Polaków - tylko zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Reelekcja Dudy daje jemu i całemu obozowi PiS-u bezpieczeństwo przed rozliczeniami i gwarantuje utrzymanie władzy przez kolejne lata - tłumaczył.
Ja nie będę uczestniczył w farsie - dla mnie to jest farsa wyborcza - stwierdził Miller pytany o to, czy weźmie udział w wyborach prezydenckich organizowanych w formie wyborów korespondencyjnych.