Teraz Andrzej Duda zyskuje na tej kryzysowej sytuacji, ale nie wiadomo czy ta sytuacja nie ulegnie radykalnej zmianie za dwa miesiące, gdyby okazało się, że rząd sobie nie radzi ze skutkami stanu nadzwyczajnego – mówił gość Michała Kolanki.
W rozmowie z Michałem Kolanko, Antoni Dudek, zapytany o to czy wybory powinny być przełożone, odpowiedział, że trzeba to poważnie rozważyć z powodu epidemii.
Jest mało prawdopodobne, żeby za dwa tygodnie ta epidemia ustąpiła na tyle, aby możliwy był powrót do normalnego prowadzenia kampanii wyborczej. - skomentował Dudek. Profesor wskazywał również na nierówne warunki prowadzenia kampanii: - W praktyce kampanie może prowadzić tylko urzędujący prezydent, nie mam do niego pretensji, on pełni swój urząd i ma pewne przywileje, ale teraz te przywileje zamieniają się w monopol.
Zdaniem politologa, widać wyraźnie, jeśli prześledzi się wypowiedzi pretendentów do urzędu prezydenta, że na razie o przekładaniu wyborów nie chce mówić prezydent Duda - z oczywistych względów.
Co ciekawe, Małgorzata Kidawa-Błońska jest w tej sprawie dość ostrożna, natomiast wszyscy inni, słabsi kandydaci, domagają się przesunięcia terminu wyborów – ocenił Antoni Dudek. - Jest pytanie, czy interes tych dwóch głównych sił - PO i PiS-u - nie weźmie góry nad regułami dobrej demokracji. Jeżeli nie będzie już dzisiaj nadzwyczajnych działań prawnych, to te wybory odbędą się w maju, zapewne przy niższej frekwencji - wskazuje politolog.
Prof. Antoni Dudek ocenił, że ewentualna niewydajność rządu może odbić się na wyniku wyborczym Andrzeja Dudy w maju. - Teraz Andrzej Duda zyskuje na tej kryzysowej sytuacji, ale nie wiadomo czy ta sytuacja nie ulegnie radykalnej zmianie za dwa miesiące, gdyby okazało się, że rząd sobie nie radzi ze skutkami stanu nadzwyczajnego, z którym mamy do czynienia. Wtedy na Andrzeju Dudzie może skupić się cała niechęć obywateli za różne niedociągnięcia rządu – analizował politolog.
