Marek Tatała, prezes Fundacji Wolności Gospodarczej

Populizm o autorytarnym zabarwieniu jest w wciąż w Europie bardzo silny - wynika z "Indeksu Autorytarnego Populizmu 2024", raportu sporządzonego przez szwedzki think-tank Timbro. Dla "Rzeczpospolitej" wyniki tego raportu w rozmowie z Michałem Kolanką komentuje Marek Tatała, prezes Fundacji Wolności Gospodarczej.

Średnia europejska poparcia dla partii populistycznych wynosi 27 proc. W Polsce to poparcie wynosi 44 proc. i plasuje nas to na piątym miejscu w Europie, za Węgrami i Francją. Autorzy raportu wskazują też na efekt "zarażenia się populizmem" innych partii, które populistyczne nie były.

- Myślę że partie populistyczne są wciąż bardzo silne. Coś z czym powinniśmy walczyć, to właśnie ten element zarażania się. Coś, co definiuje partie populistyczne, (to) wrogość wobec kapitalizmu, silne nurty antyimigracyjne czy antyeuropejskie. Także wrogość wobec kapitalizmu - komentuje Tatała.

- Widzimy też rosnący eurosceptycyzm. Jednak ostatnie miesiące pokazują, że jest wahnięcie w tym poparciu. Problemem było, że te przesłanki do poparcia UE w Polsce były dość płytkie — mówi Tatała.

Jak ma się to do nadchodzących eurowyborów? - Partie wrogie UE mogą wyciągać pewne regulacje, które się nie podobają i robić wokół nich ogromną kampanię - kwituje Tatała. 

Tatała odniósł się też do wyników I i II tury wyborów samorządowych w Polsce. - Dla mnie, co jest rzeczą niepokojącą jest niska frekwencja zarówno w pierwszej turze, jak i drugiej — mówi Marek Tatała.

- Wydawało się, że po sukcesie frekwencyjnym w wyborach parlamentarnych dojdzie do jakiś zmian. Jest niewielkie przekonanie lokalnej społeczności, że od lokalnych władz dużo zależy. Może trzeba rozpocząć dyskusję o pogłębionej decentralizacji, tak żeby te władze lokalne odgrywały ważniejszą rolę w życiu lokalnej społeczności - mówi ekspert.

Prowadzący