Trzeba odstraszyć Władimira Putina – on nie zaatakuje, jeśli go odstraszymy. Co znaczy odstraszyć? Produkować broni tyle, żeby być konkurencyjnym wobec Rosji, czyli niemniej niż Rosjanie (…) Nie mam wątpliwości, że to część procesu ostatecznego rozpadu imperium rosyjskiego - powiedział gość Jacka Nizinkiewicza.
Polityk podczas rozmowy odniósł się między innymi słów byłego premiera Mateusza Morawieckiego, który napisał na platformie "X" o "skandalicznych i niedopuszczalnych słowa Pawła Kowala dotyczących ludobójstwa na Wołyniu”. - Nie wiem w czym się nie zgadza ze mną Mateusz Morawiecki, ale przypominam mu jeszcze raz, że Ukraińska Powstańcza Armia dokonała ludobójstwa na Polakach na Wołyniu. Po drugie istniało wtedy Polskie Państwo Podziemne, którego Mateusz Morawiecki mija pomnik za każdym razem jak przyjeżdża do Sejmu. Zastanowiłby się chwilę, bo to wstyd, że były premier nie wie, że istniało Polskie Państwo Podziemne i że Polska legalnie była na ziemiach wschodnich II RP do końca 1945 roku - powiedział Kowal. - Skoro istniało Polskie Państwo Podziemne, a nie było wtedy wolnego Państwa Ukraińskiego wcale, to Ukraina jako państwo wtedy nie istniała – historycznie to by była nieprawda. Ponad wszelką wątpliwość te państwa należały do RP i istniało Państwo Podziemne. Spór w tej sprawie może być ze Związkiem Sowieckim, ale ja się nie zgadzam ze Związkiem Sowieckim - dodał. - Bez wątpienia to było ludobójstwo, za które odpowiada UPA. Jeżeli ktoś dziś nie potępia tego ludobójstwa, to mamy prawo żądać, żeby je potępił. Mamy prawo oczekiwać od instytucji państwowych współczesnej Ukrainy na przykład, żeby pozwoliły na pochówki i uczczenie ofiar. Ale Mateusz Morawiecki musi zrozumieć, że istniało Polskie Państwo Podziemne i że te ziemie w tamtym czasie nie należały do Państwa Ukraińskiego, a Państwo Ukraińskie w tamtym czasie nie istniało. Ataki na mnie wynikają ze skrajnej niekompetencji byłego premiera - zaznaczył Paweł Kowal.
Paweł Kowal mówił także o sankcjach nałożonych na Rosję. - Te sankcje zawsze będą nieszczelne – na tym polega nakładanie sankcji na jakikolwiek reżim, że trzeba nakładać kolejne sankcje, a reżim znajduje sposób, żeby je ominąć. Trzeba nakładać kolejne sankcje i uszczelniać stare. Do tego trzeba dodać twarde działania dyplomatyczne wykluczające Rosję z państw demokratycznego świata, jako poważnego partnera. I do tego trzeba się zbroić - stwierdził Kowal. - Trzeba odstraszać Putina, a odstraszać Putina oznacza montować nowe linie produkcyjne amunicji, produkować sprzęt, postawić w Europie na produkcję potrzebnej amunicji na froncie walki Ukrainy z Rosją. Ukraina została napadnięta i ma prawo dostać tę pomoc. Te rzeczy trzeba robić i się uda - dodał.
Myślałem, że mobilizacja Zachodu będzie jeszcze troszkę większa i że to się uda w tym roku. Dziś wiem, że zadaniem na ten rok jest nie dopuścić, żeby Rosja przerwała gdzieś linię frontu. Trzeba też przyglądać się sytuacji wewnętrznej w Rosji, bo ona może bardzo pomoc w tej sprawie. Jeżeli podważona zostałaby pozycja Putina, to mógłby być to początek procesu, który dałby Ukraińcom możliwość negocjacji na dobrych warunkach. Warto dziś zapłacić więcej za obronę Ukrainy – mówię o zachodnim świecie – po to, żeby nie płacić krwią polską czy innych narodów Europy środkowej za jakiś czas - dodał polityk.
Jak ocenił Kowal, „śmierć Nawalnego była wyraźnym sygnałem, że Putin słabnie i się boi”. - Putin zamordował Nawalnego ze strachu. Najwyraźniej uważał, że w razie gdyby źle poszły wybory w marcu – w takim sensie, że jego współpracownicy zorientowaliby się, że poparcie dla Putina jest za niskie – to mogłoby dojść do próby wprowadzenia pomocy Nawalnemu. Na przykład przez część jego otoczenia – żeby doszedł do władzy - powiedział Paweł Kowal. - Putin na poważne rozważał taki scenariusz i bardzo się go obawiał. A Nawalny nie pojechał przecież do Rosji, bo chciał, żeby go zamordowano. On wierzył, że istnieje pewna szansa na to, że – choćby w drodze takiego pałacowego zamachu stanu – jakaś część elity moskiewskiej go poprze i będzie mógł próbować zbudować nową władzę w Rosji - zaznaczył.
Paweł Kowal zapytany został, czy Rosja zaatakuje Polskę. - Powiedziałbym, że teraz trzeba odstraszyć Putina i że teraz można go odstraszyć – Putin nie zaatakuje, jeśli go odstraszymy. Odstraszyć to znaczy produkować broni tyle, żeby być konkurencyjnym wobec Rosji. Czyli niemniej niż Rosjanie - powiedział szef komisji spraw zagranicznych. - Nie mam wątpliwości, że to część procesu ostatecznego rozpadu imperium rosyjskiego. Najbliższe lata będą bardzo niebezpieczne, bo kiedy imperium rosyjskie się rozpada, to zawsze jest w konwulsjach, które są przez długi czas bardzo niebiezpieczne - dodał. - Putin przez to, że przegrał pierwszy rok tej wojny, stracił pozycję wodza, który sobie radzi. Bez Ukrainy nie ma imperium rosyjskiego. Putin to wie. Te wszystkie wydarzenia prowadzą do zmiany charakteru Rosji i częściowego jej rozpadu. Szczególnie na Kaukazie moim zdaniem poodkruszają się niektóre państwa od Rosji. Ale ten proces może być bardzo niebezpieczny - podkreślił polityk.
Zdaniem Pawła Kowala „nie ma co straszyć” atakiem Rosji. - Łatwo jest straszyć. Strasznie raczej demobilizuje niż mobilizuje. Naszym zadaniem jest mobilizować. Można mówić, że jest zagrożenie, ale to nie jest sytuacja bez wyjścia - ocenił Paweł Kowal, KO, pełnomocnik ds. odbudowy Ukrainy, szef komisji spraw zagranicznych.