Atmosfera w Warszawie – wojna polsko-polska i nieustanna walka – to jest coś, co przykuwa uwagę w dużo większym stopniu niż to, co mówią kandydaci do samorządu (…) Mam wrażenie, że ta kampania jeszcze się nie rozkręciła, a do wyborów 1,5 miesiąca - powiedział gość Michała Kolanki.
Rozmowa poświęcona była wyborom samorządowym w Krakowie i ogólnokrajowej kampanii samorządowej.
- Jeśli wygram wybory, – a mam nadzieję, że tak się stanie, bo Kraków bardzo potrzebuje zmiany – to moją pierwszą decyzją będzie likwidacja parkingu pod magistratem dla prezydenta, wiceprezydenta i najwyższych rangą urzędników. To jest parking będący symbolem przywilejów. Mieszkańcy już dwukrotnie zgłaszali projekt do budżetu obywatelskiego, żeby zamiast parkingu w tym miejscu była zieleń i prezydent Jacek Majchrowski go dwukrotnie odrzucał – w ogóle nie poddawał tego pod głosowanie. To symbol arogancji władzy i natychmiast go zlikwidujemy, jak wygram wybory - powiedział Gibała. - A z takich decyzji bardziej praktycznych dla mieszkańców, rozpoczniemy od razu wykup terenów pod park XXL Prądnik. Tam jest około 100 ha pięknych terenów, cennych przyrodniczo i chcemy, żeby powstał tam piękny park. W Krakowie przez te 20 lat rządów Jacka Majchrowskiego bardzo ubyło zieleni, co mieszkańcy odczuwają bardzo dotkliwie. Jak już były tworzone nowe parki, to były to parki kieszonkowe, a my chcemy, żeby powstały co najmniej 3-4 duży parki – parki, które nazwaliśmy „XXL” - dodał.
- Część problemów miast jest wspólna. Na przykład w każdym dużym mieście część mieszkańców narzeka na problemy związane z tym, że nowe osiedla powstają w sposób bardzo chaotyczny – bez zieleni, odpowiedniej liczby miejsc parkingowych, odpowiednio szerokich chodników, bez żłobków - stwierdził niezależny kandydat na prezydenta Krakowa. - Betonoza jest problemem powszechnym - dodał. - Bardzo dużo mieszkańców Krakowa wyprowadziło się też z centrum, bo zostało ono zawłaszczone przez turystów, postają knajpy i hotele a mieszkańcy są wypychani. Ale z kolei to jest chyba problem mniejszości dużych miast, bo w wielu miastach mieszkańcy i włodarze życzyliby sobie, żeby tych turystów było więcej. Są problemy i wspólne i charakterystyczne dla danego miasta - zaznaczył Łukasz Gibała.
- Nie przypominam sobie tak zepchniętej w cień kampanii samorządowej. W cień tego, co się dzieje w Warszawie w dużej polityce. To jest złe, bo oznacza to, że wyborcy mają mniej uwagi, żeby przeanalizować programy, postulaty, wystąpienia kandydatów na radnych czy prezydenta. A to są ludzie, którzy będą decydowali, co przez pięć lat będzie się działo w ich najbliższym sąsiedztwie oraz w mieście, w którym mieszkają - podkreślił Łukasz Gibała. - Ale ta atmosfera w Warszawie – wojna polsko-polska i nieustanna walka – to jest coś, co przykuwa uwagę w dużo większym stopniu niż to, co mówią kandydaci do samorządu. Oni mają do wyborów tylko 1,5 miesiąca. Mam wrażenie, że ta kampania jeszcze się nie rozkręciła, podczas gdy w przypadku innych wyborów już 3-4 miesiące przed wyborami była bardzo intensywna ta kampania - ocenił.
Jak powiedział Gibała, "bardzo się cieszy, że mieszkańcy Krakowa docenili zaangażowanie jego i jego współpracowników”. - A z drugiej strony ten, kto jest na czele, zawsze ma najtrudniej, bo wszyscy uczestnicy debaty starają się z nim porównywać, go zaczepiać i atakować. To nie jest łatwe, natomiast jestem na to przygotowany - zapewnił. - To też sytuacja, która jest chyba ewenementem na skalę ogólnopolską, że ktoś kto nie jest ani urzędującym prezydentem ani przedstawicielem jednej z dwóch największych partii politycznych, prowadzi w sondażach. Tym bardziej wzbudza to zainteresowanie mediów czy osób spoza Krakowa. Z naszej perspektywy będzie to trudna kampania, ale będziemy walczyć i robić wszystko, by zagłosowali na Łukasza Gibałę - zaznaczył Gibała.
- Od dawna widzieliśmy w sondażach, że poparcie dla Jacka Majchrowskiego gwałtownie spada. Mimo że chciał – moim zdaniem – startować, top jest człowiekiem racjonalnym. W momencie, gdy urzędujący prezydent ma 10 proc. poparcia i gdy 70 proc. mieszkańców Krakowa twierdzi, że chce zmiany, to nie miał innego wyjścia i musiał się wycofać - ocenił niezależny kandydat na prezydenta Krakowa. - Ja uważam, że potrzebne jest gruntowne przewietrzenie – że trzeba stary układ wymieść z magistratu i zastąpić tych ludzi nowymi, świeżymi i niezależnymi ekspertami, którzy są wokół mnie. Też byśmy nie chcieli rządów partii politycznej w Krakowie. To drugie zagrożenie zaraz po rządach kontynuacji - dodał.
Jak powiedział Łukasz Gibała, „w Krakowie od 40 lat dyskutuje się o powstaniu chociaż jednej linii metra”. - Jeśli zostanę prezydentem, będę lobbować w Warszawie za tym, żeby część środków z UE poszło na metro w Krakowie. Kraków jest na tyle dużym miastem, że moim zdaniem bez budowy podziemnego transportu nie da się rozwiązać problemu korków. A jednocześnie wiemy, że Kraków z własnego budżetu miasta nie jest w stanie udźwignąć tej inwestycji. Zresztą Warszawa też by jej nie udźwignęła - powiedział niezależny kandydat na prezydenta Krakowa. - Koszt budowy jednej linii metra w Krakowie szacuje się na około 10 miliardów złotych, a pieniądze, które Kraków ma rocznie na wszystkie inwestycje to jest miliard złotych - dodał. - Nie stać nas na to, ale jeśli będzie dofinansowanie ze środków unijnych, to tak – transport szynowy jest szybszy, bezkolizyjny i spowoduje, że duża część mieszkańców przesiądzie się z samochodów do metra, co usprawni komunikacje i ulepszy jakość powietrza - zaznaczył Łukasz Gibała.