Rosja się rozzuchwaliła, Putin się rozzuchwalił. Jemu się wydaje, że Trump już wygrał w USA i zdecydował się na wstrzymanie wsparcia dla Ukrainy. A jeszcze się to nie wydarzyło - mówił gość Jacka Nizinkiewicza. - Putin szuka rozwiązania, żeby odsapnąć – przeczekać, dozbroić się, przegrupować siły. A Zachód nie może mu na to pozwolić - dodał.
Polityk podczas rozmowy zapytany został między innymi, czy ten rok będzie rokiem zakończenie wojny na Ukrainie. - Na pewno będzie to trudniejszy rok. Widać to po ostatnich nalotach na Kijów, Charków i główne miasta Ukrainy. Rosja się rozzuchwaliła, Putin się rozzuchwalił. Jemu się wydaje, że Trump już wygrał w USA. I do tego jakby jeszcze wygrał i zdecydował się na wstrzymanie wsparcie dla Ukrainy. A jeszcze nie wydarzyło się ani to ani to - powiedział Kowal.
Jak powiedział poseł KO, „2024 rok to jest szansa na to, żeby Ukraińcy sobie dalej radzili, jeżeli dostaną wsparcie wojskowe z USA i UE”. - Nawet gdyby miał wygrać Donald Trump, to realne skutki tego nie wydarzą się w 2024 roku. Kluczem jest, żeby Ukraińcy dostali tyle uzbrojenia i amunicji ile potrzebują – tak, żeby mogli jeszcze raz spróbować przełamać front w Donbasie - stwierdził. - Bilans roku 2023 nie jest zły, ale powinno być znacznie lepiej. Chodzi o to, że jak dojdzie do negocjacji, to żeby pozycja wyjściowa Ukrainy była możliwie jak najlepsza - dodał. - Putin szuka rozwiązania, żeby odsapnąć – przeczekać, dozbroić się, przegrupować siły. A Zachód nie może mu na to pozwolić. Sposób na to jest prosty – wspierać Ukrainę środkami, które pochodzą z UE, jak i środkami amerykańskimi. Politycznymi, wojskowymi, finansowymi – wszystkimi możliwymi. Zagrożenie ze strony Putina, jeżeli damy mu odsapnąć, będzie znacznie droższe i większe niż wspieranie Ukraińców teraz - zaznaczył.
Polityk odniósł się także do tego, że że w piątek 29 grudnia o godz. 7:12 od strony granicy z Ukrainą doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez obiekt, który po niecałych trzech minutach opuścił terytorium Polski. Wojsko podało, że identyfikuje obiekt jako rosyjską rakietę manewrującą.
- Jest oczywiste, że w czasach wielkiej wojny, która toczy się za naszą granicą, nie ma nigdy stu procentowej pewności bezpieczeństwa. Zawsze jest ryzyko, że wydarzy się coś, czego nikt nie kontroluje - powiedział Kowal. - Dlatego nawołuję, żeby budować wsparcie dla Ukrainy, bo to oznacza wsparcie dla bezpieczeńtwa Polski. Każde naruszenie przestrzeni powietrznej przez Rosjan musi być traktowane ostro i jednoznacznie jako sygnał, że nie jesteśmy bezpieczni w warunkach tego, co się dzieje za naszą granicą - dodał. - Najgorsze w takich czasach jest przyzwyczajenie. Ludzie przywykają nawet do bardzo brutalnych działań wroga, jeżeli nie dotyczy on bezpośrednio nas i zapominają, że żyjemy w czasach, kiedy bezpieczeństwo będzie kluczem - podkreślił.
Zdaniem polityka „idą czasy, kiedy będziemy mówili o zagrożeniach”. - Czasy, kiedy ich nie było – jeżeli mówimy w szerszym ujęciu, czyli 30 lat można powiedzieć belle epoque - już minęło - stwierdził Paweł Kowal. - Dziś zagrożenia są oczywiście większe, bo Rosja prowadzi brutalną wojnę. Putin sobie obserwuje na to, co się dzieje w USA i liczy na to, że wsparcie będzie wstrzymane - podkreślił. - Okłamałbym opinię publiczną, jeśli bym mówił, że nie ma większych zagrożeń. Są większe zagrożenia, ze względu na Putina - dodał.
Poseł KO zapytany został także o to, czy zmiany w mediach publicznych są zgodne z prawem – niektórzy mają bowiem wątpliwości prawne co do ścieżki, którą wybrał minister Bartłomiej Sienkiewicz.
Dla mnie to jest pięknoduchostwo twierdzić, że nowa większość miała przejąć władzę. I co miała zrobić? Pójść do Jarosława Kaczyńskiego i poprosić, żeby kazał w telewizji, która stała się telewizją PiS-owską, przestali atakować codziennie urzędującego premiera? - pytał prof. Paweł Kowal. - Jeżeli coś jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski to zagrożeniem był właśnie system medialny, w którym duża część Polaków miała dostęp tylko do fałszywych informacji i opinii. I całkowicie była odgrodzona murem informacyjnym od tego, co się faktycznie dzieje - powiedział. - Ja nie jestem już pięknoduchem w polityce i uważam, że droga Bartłomieja Sienkiewicza i prawników, którzy przygotowali to rozwiązanie, jest właściwa. Innej nie ma - dodał.
- Jeżeli ktoś myślał, że będzie gładko i przyjemnie, to znaczy, że nie zna PiS i nie zrozumiał tego, co się działo w ostatnich ośmiu latach. W ostatnich ośmiu latach wprowadzono w Polsce realny autorytaryzm i to się objawiało cenzurą faktyczną. Powstawały listy filmów, piosenek, dzieł polskiej estrady, najważniejszych dzieł polskiej kultury, które zamierzano wyrugować z mediów publicznych - stwierdził Kowal. - Cenzura polega na tym, że ktoś ma intencje, żeby cenzurować i ma do tego instrumenty. W stu procentach nigdy tego nie wykonali i chwała Bogu, ale mieliśmy do czynienia z próbami prowadzenia cenzury. To, co oni robili wymaga jasnej akcji i nie da się jej przeprowadzić w taki sposób, żeby wszystko wyglądało aksamitnie - zaznaczył Kowal.