Joanna Scheuring-Wielgus, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego

Zgodność z prawem była dla nas kluczowa — nie chcieliśmy być PiS-em-bis, iść na rympał - mówiła w rozmówczyny Jacka Nizinkiewicza, komentując przejęcie władzy w TVP, Polskim Radiu i PAP przez nowe władze, wskazane przez ministra kultury, Bartłomieja Sienkiewicza.

Pytana o zmiany w mediach publicznych Scheuring-Wielgus mówiła, że „realizowany jest 'plan A'”, czyli podstawowy plan.

Wszystko idzie zgodnie z planem - zapewniła.

A czy zmiany w mediach publicznych są zgodne z prawem? Politycy PiS zarzucają nowej większości łamanie obowiązujących przepisów.

Według nas przebiegają zgodnie z prawem. Mamy całe grono prawników, z którymi wszystkie nasze decyzje są konsultowane. Nie mamy obawy, by coś zostało poprowadzone nie tak, jak byśmy chcieli. Ta zgodność była dla nas kluczowa — nie chcieliśmy być PiS-em-bis, iść na rympał - odparła wiceminister kultury.

My tych scenariuszy mieliśmy kilka, łącznie z takim najbardziej siłowym, którego nie chcieliśmy realizować i go nie realizujemy — zapewniła jednocześnie.

Scheuring-Wielgus była też pytana o słowa Andrzeja Dudy, który zarzucił rządowi łamanie konstytucji.

To zadziwiające, że prezydent Andrzej Duda po ośmiu latach nagle odzywa się w sprawie mediów publicznych. Jestem zdziwiona, że osiem lat temu, kiedy powstawał organ Rada Mediów Narodowych, prezydent Andrzej Duda nie zareagował jako strażnik konstytucji. To wtedy powinien zaprotestować. Od 2016 roku mamy sukcesywne łamanie prawa, bo Rada Mediów Narodowych nie jest organem, który powinien wybierać zarządy spółek w TVP, w Polskim Radiu i PAP-ie — stwierdziła.

Scheuring-Wielgus mówiła też, że obrazki z Woronicza, gdzie protestowali posłowie PiS są „gorszące”, ale „dla obozu PiS”. - To jest aberracją, że politycy jednej z partii wchodzą do budynku mediów publicznych i okupują ten budynek. To rzeczywiście jest kuriozum — stwierdziła.

Jeśli chodzi o działania ze strony Ministerstwa, do tych budynków weszli prawnicy, albo prezes, prezes zarządu, prezes TVP, którzy zostali prawnie powołani przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego — zapewniła jednocześnie.

Wiadomo, że PiS bardzo zależało na tym, żeby pokazać obrazki, że przepychają się, nie są wpuszczani. Pewnie marzyli o tym pan (Samuel) Pereira, pan (Michał) Adamczyk, pan (Marcin) Tulicki (odwołane już kierownictwo TAI — red.) czy pan (Miłosz) Kłeczek (reporter TVP), żeby ktoś wyciągnął ich za fraki z tej Telewizji Publicznej, być może rzucił na ziemię. Mówimy o czterech osobach, kilkunastu innych, nie wiadomo jakich i politykach PiS. Naprawdę mamy do czynienia z niebywałym skandalem, że politycy pokazują nam, że bronią TVP jak swojej własności. A TVP nie jest własnością partii, żadnego polityka — podkreśliła.

Wiceminister kultury spytano też, jak podoba jej się nowy program informacyjny TVP1, „19:30”.

Technicznie mi się nie podobał. Trudno skonstruować w ciągu 24 godzin program informacyjny. Trzeba dać im kredyt zaufania. Natomiast przekaz informacyjny, który był, był zupełnie inny niż ten, który był, był kompletnie inny w stosunku do tego, którym byliśmy karmieni przez ostatnie osiem lat — odparła. - Był naprawdę wyważony, widziałam mnóstwo różnych ludzi, o różnych poglądach. Nie zauważyłam polityka Lewicy, za mało kobiet być może się wypowiadało, ale trzymam za nich kciuki — dodała.

Scheuring-Wielgus mówiła też, że „oprócz porządkowania szamba”, które było w mediach publicznych, resort kultury musi dokonać audytu w TVP.

Prowadzący