Michał Kołodziejczak, poseł KO

Do rolników kierowane są odmowy o przyznawanie pomocy, którą zapowiadał Robert Telus. To jest skandal nad skandale. Cała kampania PiS była zbudowana na tym, że rząd nie zapomina o rolnikach i o opłatach dla nich, a po wyborach mamy odmowy z informacją, że po prostu skończyły się pieniądze - powiedział gość Zuzanny Dąbrowskiej.

Podczas rozmowy polityk zapytany został między innymi o sprawę wrzutki do ustawy zamrażającej ceny energii w Polsce, w której pojawiły się przepisy liberalizujące warunki budowy w Polsce farm wiatrowych. - Sprawa wiatraków jest bardzo delikatna i trzeba do niej podejść kompleksowo, a dziś robienie tego wszystkiego na chybcika nie załatwi sprawy - powiedział Michał Kołodziejczak. - Jesteśmy po posiedzeniu klubu, mamy zapewnienie, że te sprawy będą robione oddzielnie od tej ustawy, która będzie dzisiaj robiona, odnośnie cen zamrożeń cen prądu. Mówienie dziś o tym, kto popełnił błąd, jest drugorzędne. Pierwszorzędne jest to, żeby żadne błędy się nie powtarzały - dodał. - Uważam, że to jest temat, który pokazuje, że nie ma dzisiaj błahych spraw i nieważnych tematów. Trzeba zwracać uwagę na każdy szczegół i każdą sprawę, która jest składana do łaski marszałkowskiej. Sejm to nie tylko jest ciekawa i dobrze oglądająca się rozmowa, ale też ważne dokumenty, gdzie diabeł tkwi w szczegółach. Tak, to może być dla niektórych nauczka - podkreślił. 

Michał Kołodziejczak zapytany został również, czy podoba mu się sposób prowadzenia obrad przed marszałka Sejmu Szymona Hołownię. - Jest to pewna inna jakość niż do tej pory. Prowadzenie jest całkiem inne. I jeżeli doprowadzi to do tego, że ludzie będą bardziej się interesować polityką i oglądać obrady, to dobrze - stwierdził polityk. - Trzeba mieć tu dobre wyczucie, co do publiki. Widać, że Szymon Hołownia ma tę umiejętność, prowadzi obrady bardzo dobrze - dodał. 

- Do wyborów prezydenckich jeszcze bardzo daleko. Każdy ma pewnie jakąś swoją taktykę czy technikę budowania swojej popularności. Szymon Hołownia wykorzystuje to, w czym jest dobry i mocny. Każdy powinien to robić - stwierdził Michał Kołodziejczak. - Ja rozumiem, że tu mogą być porównania do Donalda Tuska czy Rafała Trzaskowskiego, którzy mogą startować z ramienia KO w wyborach prezydenckich, ale jest jeszcze bardzo dużo czasu - dodał polityk. - Mogę powiedzieć też o sobie - dałem sobie pierwsze dwa miesiące na zapoznanie się z Sejmem, oswojenie się z nim. Nie wymagam od siebie jeszcze tyle, ile w budowaniu swojej popularności wymaga od siebie Szymon Hołownia. To są wszystko procesy i dziś nie zwracałabym uwagi na te szczegóły - podkreślił. 

Jak przyznał poseł KO, „musi poczuć się w Sejmie pewnie”. - Mówię o tym otwarcie. Nie jestem alfą i omegą, ale normalnym człowiekiem, który wchodzi w całkowicie nowe środowisko. Dziś już się czuję tu dobrze i za chwilę będę się starał przejmować tu już różne inicjatywy. Daję sobie czas - powiedział. 

Poseł KO odniósł się także do protestu rolników z organizacji „Oszukana wieś”, którzy blokują przejście graniczne z Ukrainą w Medyce. Protestujący zapowiadają, że będą to robić, aż rząd spełni ich postulaty. To m.in. dopłaty do kukurydzy i dodatkowe pieniądze na kredyty płynnościowe.

- Byłem w Medyce na proteście, rozmawiałem z rolnikami i przewoźnikami. Wczoraj byłem też w Rzeszowie, ale niestety nie udało mi się dojechać do Medyki, bo obowiązki zmusiły mnie do szybkiego powrotu do Warszawy. Dziewięć dni temu rozmawiałem z osobami, które znajdują się na granicy, jesteśmy też w kontakcie telefonicznym. Dla mnie to, co dzieje się na granicy, jest bardzo ważne - podkreślił Kołodziejczak. - Budowanie podmiotowości dla tych wszystkich osób, które tam stoją, jest istotne. To, że na granicy są rolnicy jest bardzo ważne. Będę dziś mówił w Sejmie o tym, że rolnikom są kierowane odmowy o przyznawanie pomocy, którą zapowiadał Robert Telus – chociażby, jeśli chodzi o dopłaty do kukurydzy czy roślin oleistych. To jest skandal nad skandale - dodał. - Cała kampania zbudowana na tym, że rząd nie zapomina i na opłatach, a po wyborach mamy odmowy z taką informacją, że po prostu skończyły się pieniądze - zaznaczył.

Zdaniem polityka „ten protest pokazuje różnice między Polską a Ukrainą”. - To jest konflikt interesów, w którym my zostaliśmy pokrzywdzeni – nie możemy o tym zapominać. To Polska jest ofiarą złych przepisów wprowadzonych przez UE. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to jest w dużym błędzie - powiedział Michał Kołodziejczak.

- Liberalizacja przepisów, które pozwalają Ukraińcom jeździć po UE tak, jakby byli jej członkami czy zrobienie przez stronę ukraińską trochę na złość, jeżeli chodzi o tzw. elektroniczną kolejkę, która wydłuża powrót. Kiedyś powrót ciężarowej z Ukrainy odbył się w płynny sposób, kierowcy nie musieli czekać. Teraz muszą zapisać się w wymyśloną przez Ukraińców elektroniczną kolejkę, która wydłuża czas powrotu o kilka, a nawet kilkanaście dni. Korpucji ciągle jest duża na Ukrainie i polscy kierowcy często mówią, że są takie działania korupcjogenne, które wskazuję, że żeby Polacy mogli szybciej wrócić, muszą podzielić się z kimś pieniędzmi. To ewidentne łamanie Orawa. Z jednej strony sytuacja jest bardzo prosta, a z drugiej wydaje się dość skomplikowana - dodał.

Jak stwierdził Michał Kołodziejczak, „sytuacja jest zapuszczona”. - Kiedy rząd PiS negocjował warunki, które regulowały stosunki gospodarcze UE z Ukrainą, wiele tematów odpuścił. To jest niestety bardzo duży błąd. Kiedy mówiliśmy o liberalizacji handlu czy sprawie przewoźników, te tematy powinny być podniesione dużo wyżej, żebyśmy już wtedy alarmowali to, o czym mówili rolnicy i przewoźnicy - stwierdził. - Rząd PiS tego nie zrobił, więc UE ma pełne prawo powiedzieć „sorry, nie podnieśliście tego tematu wcześniej, więc teraz czekajcie w kolejce”. Ja mam duże obawy co do tego, jak ten problem będzie rozwiązany przez KE - nawet pod naporem nowego rządu. Ale jestem dobrej myśli. Dostrzegam tu bardzo poważne podejście do sprawy - zaznaczył Michał Kołodziejczak, poseł KO.

Prowadzący