Prezes PiS angażuje się w ratowanie premiera, którego uratować się nie da, ale przynajmniej można przedłużyć jego polityczną agonię, licząc na to, że przedłużanie obecności Mateusza Morawieckiego w wielkiej polityce uratuje chociaż resztki jego wpływów - mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej.
Mamy do czynienia z sytuacją, która być może stanie się precedensem, nawet na swój sposób wejdzie do historii, ale nie poprzez treść polityki, ale przez sytuację, w której próbuje się powołać radę ministrów, o której a priori wiadomo, że nie będzie miała większości w Sejmie - zauważył politolog.
Wynik wyborów był jednoznaczny: zarówno jeśli chodzi o większość na sali sejmowej, ale też jeśli chodzi o wymiar symboliczny, gdy trzy zwycięskie ugrupowania łącznie zyskały ponad połowę głosów. Trudno byłoby zrozumieć wszystko to co obserwujemy funkcjonując wyłącznie w logice systemu politycznego - dodał.
Aby zrozumieć to, co się dzieje, trzeba się przyjrzeć sytuacji wewnątrz PiS. I tu, można skonstatować, że w tym szaleństwie jest metoda - zauważył.
Jeśli chodzi o casus Mateusza Morawieckiego warto zwrócić uwagę, że jest to polityk, który za chwilę zostanie szeregowym posłem, jednym z wielu współliderów PiS. Trudno sobie wyobrazić, by szybko dostał drugą taką szansę w życiu politycznym, jaką miał przez ostatnich sześć lat - stwierdził też.
Prof. Chwedoruk zauważył, że kandydaturę Morawieckiego przeforsował Jarosław Kaczyński, "wbrew głównemu nurtowi PiS". - I tym można wyjaśnić zaangażowanie prezesa PiS w ratowanie premiera, którego uratować się nie da, ale przynajmniej można przedłużyć jego polityczną agonię, licząc na to, że przedłużanie obecności Mateusza Morawieckiego w wielkiej polityce uratuje chociaż resztki jego wpływów, pozwoli na utrzymanie jego jakiejkolwiek obecności w gremiach kierowniczych PiS - wyjaśnił.
To oznacza także poświęcenie na ołtarzu konsolidacji partii relacji z większością opinii publicznej - stwierdził prof. Chwedoruk dodając, że obecna sytuacja jest "memogenna", a politycy tworzący rząd bez poparcia mogą stać się obiektem krytyki polegającej na ich wykpiwaniu.
Apogeum tego wszystkiego nastąpi na sali sejmowej. Wówczas posłowie i posłanki opozycji będą mieli pole do popisu. PiS zdaje się wieść dialog bezpośrednio z własnym zapleczem partyjnym. Chce zamknięcia, hermetyzacji partii, po to by ją ratować - ocenił politolog dodając, że jest to strategia podobna do tej, jaka towarzyszyła kampanii wyborczej PiS w 2011 roku. Prof. Chwedoruk stwierdził przy tym, że PiS może - w imię hermetyzacji partii - pogodzić się z gorszym wynikiem wyborów samorządowych, niż partia ta mogłaby osiągnąć przy innej strategii.
A dlaczego do rządu wszedł Mariusz Błaszczak, który wcześniej deklarował, że do niego nie wejdzie?
Musielibyśmy cofnąć się do samej genezy PiS. Ta formacja wyrastała z traumy polskiej prawicy z lat 90-tych, z traumy i jej dramatycznego finału w postaci AWS, podzielonej międzyfrakcyjnie, międzypartyjnie, później wyodrębniona z tego partia w ogóle nie weszła do Sejmu. Jedynym sposobem przezwyciężenia partykularyzmu w tej materii okazało się być silne jednoosobowe przywództwo. Jeśli obserwujemy teraz sytuację w której najpierw sam polityk wyraża wątpliwość czy wejdzie do rządu, a potem wchodzi do rządu, można się domyślić, że jest to elementem nowej,wewnątrzpartyjnej dyscypliny - odparł.