Prof. Jarosław Flis, socjolog

PiS nieustająco kombinował i zmieniał reguły gdy – ludzie mieli już dość - stwierdził gość Jacka Nizinkiewicza.

Flis odniósł się do podjętej przez Mateusza Morawieckiego próby stworzenia rządu w parlamencie, w którym PiS nie dysponuje większością i nie ma koalicjanta.

PiS nie wierzył, że może przegrać. Teraz stosują zasłonę dymną próbując sformować rząd. Jednak wszyscy mówią, że nie mają ochoty tworzyć rządu z PiS-em. Nic nie wskazuje na to, żeby PiS miał większość. Przykładem mogą być głosowania nad powołaniem wicemarszałków. Próby rozbijania koalicji opozycyjnej są szyte grubymi nićmi. Trudno nie zgodzić się z liderem Konfederacji, który stwierdził, że PiS spóźnił się o osiem lat, jeśli chodzi o formułowanie propozycji współpracy. Większość wyborców chciała, żeby PiS nie rządził w tej kadencji. Widać, że główny obóz polityczny - razem z prezydentem - ma problem z uświadomieniem sobie, że wyborcy mają czasami dość i dają temu wyraz. Teraz PiS ma przynajmniej cztery lata, żeby przetrawić to i złapać kontakt z rzeczywistością - podkreślił ekspert.

Zdaniem socjologa, "próba utworzenia rządu przez PiS ma również za zadnie zabezpieczenie swoich interesów".

PiS zawiera umowy w sytuacji, w której wie, że nowego rządu nie będzie. Można oczywiście wierzyć, że nowy rząd powstanie i funkcjonować normalnie. PiS nieustająco kombinował i zmieniał reguły gdy – ludzie mieli już dość. Przykładem może być referendum w dniu wyborów i komisja ds. badania rosyjskich wpływów, z których finalnie nic nie wyszło. PiS podejmuje cały czas te same akcje, za które ludzie mają ich dość. To bardzo zastanawiające, z uwagi na fakt, że za chwilę odbędą się wybory samorządowe. To bardzo ważne wybory dla partii opozycyjnej. Poprzednia opozycja przetrwała osiem lat w całkiem dobrej kondycji m.in. dlatego, że była mocna w samorządach - stwierdził specjalista.

Flis został także zapytany o to, jakie będą reperkusje przegranych wyborów dla PiS-u.

Z wcześniejszych wyborów wiemy, że po takiej porażce wyborczej przychodzi moment depresji. Kandydaci są mniej zdyscyplinowani i wydają mniej pieniędzy na kampanię. Nie jest tak łatwo się odbić, szczególnie, jeśli następne wybory są zaraz po sobie. Widzieliśmy to w 2015 r. przy okazji wyborów parlamentarnych. PiS rozpędziło się, gdy wygrało wybory prezydenckie, dzięki czemu osiągnęło samodzielną większość w parlamencie - tłumaczył socjolog.

Prowadzący