Władysław Teofil Bartoszewski, poseł PSL

Jest rzeczą oczywistą, że decyzje będą podyktowane tym, ile mandatów przypadnie każdej partii - mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej pytany o to w jaki sposób opozycja stworzy rząd, jeśli wygra wybory.

Bartoszewski został zapytany o to, jaki wynik wyborczy przewiduje dla Trzeciej Drogi.

W sondażach nie spadamy poniżej 11 proc., a we wczorajszym badaniu dostaliśmy 13 proc poparcia, które dają nam 56 mandatów. Nigdy nie szliśmy do wyborów jako Trzecia Droga, ale PSL startował już w wielu wyborach. Zauważyliśmy pewną prawidłowość, że wszystkie sondaże przedwyborcze nas nie doceniały. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie. Mamy nadzieję na wynik 13-15 proc. - podkreślił kandydat Trzeciej Drogi.

Poseł odniósł się także, do nastrojów wśród polityków partii rządzącej przed wyborami.

Obserwując polityków PiS-u, wyraźnie widać - wbrew temu co mówią ich liderzy w mediach - że pogodzili się z tym, że nie będą w stanie rządzić. To bardzo widoczna zmiana psychologiczna - zaznaczył parlamentarzysta.

Bartoszewski został także zapytany o to, czy możliwym scenariuszem jest to, że PiS nie odda władzy w przypadku przegranych wyborów.

Nie wyobrażam sobie, żeby w demokratycznym kraju partia, która przegrywa wybory nie oddała władzy. To jest rzecz absolutnie niedopuszczalna i wątpię, żeby to miało miejsce Jesteśmy w UE i NATO, a nasz najbliższy sojusznik, czyli USA uważnie przygląda się temu, co się dzieje w Polsce. Amerykanie są bardzo przywiązani do demokracji, więc nie widzę możliwości, żeby ktokolwiek w Polsce poszedł w tę stronę. To jest droga ku upadkowi, to niewyobrażalne - uważa kandydat Trzeciej Drogi.

Poseł przyznał jednak, że "w Polsce są wśród niektórych polityków tendencje, żeby pójść w stronę autorytarną".

To jest widoczne, ale jeszcze nie doszliśmy do takiego stanu. Rozmawiając z ludźmi widać, że są przeciwni takiemu scenariuszowi. Ze spotkań z wyborcami, widać, że ludzie są zmęczeni i chcą zmiany. Trzecia Droga obiecuje wyborcom powrót do normalności - stwierdził polityk.

Bartoszewski, został następnie zapytany o to, w jaki sposób partie opozycyjne planują stworzyć ewentualny wspólny rząd po wyborach.

Jest rzeczą oczywistą, że decyzje będą podyktowane tym, ile mandatów przypadnie każdej partii. Zwykle jest tak, że większe partie obejmują więcej stanowisk ministerialnych. Są ludzie, którzy są świetnie przygotowani do pełnienia ról w pewnych resortach, to także będzie brane pod uwagę. Będzie to na pewno przedmiotem trudnych, ale również szybkich negocjacji. Rząd trzeba będzie sformować jak najszybciej, żeby zacząć reformować polskie państwo po ośmiu latach rządów PiS-u - wyjaśnił parlamentarzysta.

Prowadzący