Jakub Banaś został zapytany o to, dlaczego zdecydował się kandydować do parlamentu.
- Są trzy główne powody. Wessały mnie mechanizmy wielkiej polityki od momentu, w którym znalazł się w niej mój ojciec. Symbolami tych mechanizmów jest upolitycznienie prokuratury i służb specjalnych. Wykorzystuje się je do realizacji własnych celów jak w PRL-u. Dobitnie pokazuje to sprawa syna pana Jarosława Gowina z posłem Brejzą, czy sprawa pani posłanki Magdaleny Filiks. Zetknęliśmy się z atakiem na rodzinę swoich przeciwników politycznych. To zmusiło mnie do startu - zaznaczył polityk.
Banaś argumentował następnie swój wybór o starcie z list Konfederacji.
- Można teraz realnie przewrócić stolik i dokonać istotnego przełomu. Po to, żeby zmienić polską politykę i skończyć z jałowymi sporami, które są już dawno nieaktualne. Trzeba skończyć ze sztucznym i plemiennym podziałem PO-PiS. Konfederacja może poprowadzić Polskę do przełomu i zrekonstruować scenę polityczną. Kolejną kwestia jest wolność, która też jest dzisiaj zagrożona - stwierdził kandydat Konfederacji.
- Wejście w politykę konsultowałem z bliskimi - decyzja nie była łatwa. Wystawienie się na wszechobecny hejt nie jest łatwe dla polityka, a przede wszystkim dla jego rodziny. W tym sensie była to trudna decyzja, bo jej konsekwencje będzie ponosić rodzina. Z drugiej strony moja rodzina i tak już ponosi konsekwencje decyzji mojego ojca. Logiczną kontynuacją jest moje wejście do polityki, chociażby po to, żeby bronić rodziny - dodał.
Banaś odniósł się także do zarzutu, w którym oskarża się go o wejście do polityki tylko po to, żeby zdobyć immunitet poselski.
- Nie będę miał immunitetu. Liczę się z tym, że temat mojego immunitetu będzie używany do tego, żeby na mnie naciskać. On może zostać prędzej czy później ze mnie ściągnięty - podsumował polityk.