Agnieszka Dziemianowicz-Bąk została zapytana o to, czy prezydent Andrzej Duda powinien ogłosić już termin wyborów parlamentarnych.
- Prezydent ma czas do 15 sierpnia, ale nie powinien z tym zwlekać. Obecnie PiS, czyli partia z której wywodzi się Andrzej Duda wykorzystuje środki publiczne do prowadzenia własnej prekampanii. Widzimy to na przykładzie pikników, które promują waloryzację 500 plus, które mają charakter kampanijny. Tyle tylko, że jest to wątpliwie finansowane. Po ogłoszeniu wyborów będą musiały powstać komitety wyborcze i każda złotówka będzie kontrolowana przez PKW. Dopóki nie ma terminu wyborów, to partia rządząca może prowadzić kampanię za pieniądze Polek i Polaków, które powinny być raczej inwestowane w usługi publiczne, a nie własną autopromocję - stwierdziła polityk.
Posłanka odniosła się także do finansowania bilbordów PiS-u ze środków publicznych.
- Są one finansowane pod pretekstem informowania społeczeństwa o danej inwestycji, czy programie rządowym. Partie opozycyjne nie mają takiej możliwości, ale i tak nie chciałby wykorzystywać środków publicznych w taki sposób. Środki publiczne są na to, żeby sfinansować podwyżki w sferze budżetowej, ciepły posiłek dla każdego dziecka i budowę tanich mieszkań pod wynajem. Zamiast tego inwestujemy w kolejne bilbordy z twarzą Mateusza Morawieckiego i Elżbiety Witek - podkreśliła parlamentarzystka.
Dziemianowicz-Bąk została następnie zapytana o to, na co będą zwracać uwagę młodzi ludzie w przyszłych wyborach.
- Do wieku wyborczego dorasta pokolenie, które ma serdecznie dosyć polityki, która miałaby polegać na walce Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem. Nikt nie odmawia panom prowadzenia sporu, ale polityka to jest zdecydowanie więcej. Młodzi ludzie oczekują zdecydowanie więcej od tych wyborów. Pragną debaty programowej i jasnych deklaracji, np. w kwestii praw kobiet i mieszkalnictwie. Młodzi ludzie szukają programów i debaty, a nie filmu przygodowego, w którym bohater mierzy się z antagonistą - zaznaczyła polityk.
- Naszym podstawowym zadaniem jest nie dopuścić do kolejnej kadencji PiS-u, a po drugie nie pozwolić na to, żeby nowym koalicjantem PiS-u była Konfederacja. Konfederacja rośnie w sondażach, ale tylko po to, żeby zasilić ławy PiS-u - podsumowała.