Gość Jacka Nizinkiewicza odniósł się do wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy o tym, że Polska nie prowadzi "polityki biegania z widłami" w kwestii zbrodni wołyńskiej. - Takie jest podejście do środowisk wiejskich ze strony tych, co mieszkają w wielkich miastach. Panu prezydentowi chłopi polscy – a 90 proc. ofiar ludobójstwa to było chłopi – są właśnie „od wideł”. Wielka elita jest od wielkich spraw, a chłopi są „od wideł” - powiedział.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, mówił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem o rzezi wołyńskiej oraz relacjach polsko-ukraińskich.
Kapłan zapytany został między innymi o to, czy rzeź wołyńska jest tematem tabu dla polskiej klasy rządzącej. - W dużym stopniu tak, ale tak jest od 30 lat. Pomimo tego, że Polska i Ukraina stały się krajami niepodległymi i były różne próby rozwiązania tego problemu, to niestety nie doszło do wyjaśnienia tych spraw. To, co jest najboleśniejszą raną, to to, że na Ukrainie wciąż obowiązuje oficjalny zakaz pochówku ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach, ale także żołnierzy polskich, którzy zginęli w czasie I i II Wojny Światowej - powiedział ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Duchowny mówił także o zachowaniu prezydenta Andrzeja Dudy w tej kwestii. - Oczekiwałem, że przez osiem lat pan prezydent zajmie jednoznaczne stanowisko w tej sprawie. Niestety – lawiruje. Jesteśmy na tydzień przed 80. rocznicą apogeum ludobójstwa i na dobrą sprawę nic nie wiadomo - stwierdził ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. - Co więcej, pan prezydent podkreśla, że to są sprawy tajne – że jest dogadany ze stroną ukraińską, ale nie może nic powiedzieć. Myślę, że pan prezydent przede wszystkim dogadał się osiem lat temu z Polakami, że będzie prezydentem, a nie z Ukraińcami. Mamy wielki chaos i nie wiadomo, co będzie 11 lipca - dodał.
- Ja zajmuję się tym, czym powinien się zajmować ksiądz, czyli pochówkiem ofiar. Gdyby pan prezydent zajmował się tym, czym powinien się zajmować, a nie ustawicznym lobbowaniem na rzecz obcego państwa, to nie musiałbym się wypowiadać na temat pochówku ofiar - powiedział duchowny. - Nie mniej taką wypowiedź to ja przypominam sobie z czasów komunistycznych, kiedy członkowie PZPR mówili, że wszystko jest polityką – że nie można mówić na przykład o Katyniu. Niech lud pokornie spuści w głowie i milczy, a wielcy politycy będą za niego rozwiązywali sprawę. W jakiś sposób pan prezydent przejął tę narrację z czasów komunistycznych, wytykając rodzinom ofiar, że nie powinny się tym zajmować - ocenił.
Duchowny odniósł się także do wypowiedzi prezydenta o tym, że Polska nie prowadzi "polityki biegania z widłami" w kwestii zbrodni wołyńskiej.
Jak stwierdził ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, "charakterystyczne dla Andrzeja Dudy jest to, że składa obietnice, których nie dotrzymuje”. - Określenie „bieganie z widłami” jest prostackie. Ja tu widzę jeszcze jeden element – to jest takie podejście do środowisk wiejskich ze strony tych, co mieszkają w wielkich miastach. Panu prezydentowi chłopi polscy – a 90 proc. ofiar ludobójstwa to było chłopi – są właśnie „od wideł”. Wielka elita jest od wielkich spraw, a chłopi są „od wideł” - powiedział. - Niestety myślę, że te słowa będą głównym przesłaniem środowiska obozu władzy dla rodzin ofiar ludobójstwa – że „wy jesteście z widłami”. Myślę, że to ocenią też wyborcy, czy im takie określenia z widłami odpowiadają czy nie - dodał duchowny.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski mówił także o tym, czy żałuje, że zagłosował na prezydenta Andrzeja Dudę. - Nie miałem specjalnego wyboru. W pierwszej turze, w czasie jednych i drugich wyborów, na niego nie zagłosowałem. A w drugiej turze był wybór moim zdaniem żaden. To pan prezydent mnie zawiódł, a nie ja jego - stwierdził.
- Po pierwsze prawda – należy przestać nazywać ludobójstwo „konfliktami polsko-ukraińskimi” czy „czystkami etnicznymi”. Po drugie -– pochowanie ofiar, bo to jest największa rana w tych relacjach polsko-ukraińskich. Ani Polska ani Ukraina nie robi nic, żeby te ofiary pochować. I po trzecie – zaprzestanie gloryfikacji zbrodniarzy. Te trzy warunki są niespełnione - podkreślił duchowny. - Już wiadomo, że ta formuła, którą przyjmuje Kościół – przebaczamy i prosimy o przebaczenie – jest nieprawdziwa. Na przykład relacje polsko-niemieckie, które są bardzo trudne, są oparte o to, że Niemcy odcięli się od narodowego socjalizmu, nie zabraniają pochówku ofiar i nie stawiają pomników zbrodniarzom. Wtedy powiedzenie przebaczenie i proszenie o przebaczenie ma sens. W relacjach polsko-ukraińskich tego nie ma - stwierdził ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.