Bogdan Zdrojewski, senator PO

Gdyby PiS wygrał wybory jesienią nastąpiłaby kompletna dewastacja, właściwie koniec państwa prawa - mówił gość Michała Kolanki.

Zdrojewski był pytany czy zorganizowany w Warszawie przez PO i Donalda Tuska marsz 4 czerwca był "game changerem", który zmieni sytuację na polskiej scenie politycznej.

Tak. Uważam, że to był przełom, a właściwie taka kropka nad "i" jeśli chodzi o to co się w ostatnich kilkunastu miesiącach dzieje w polityce krajowej. Mieliśmy przesilenie w postaci powrotu Donalda Tuska do polityki krajowej, serię jego spotkań otwartych z mieszkańcami różnych regionów i ustabilizowanie notowań PO na wysokim poziomie, powyżej 20 proc. Ja uważam, że ten marsz jest w pewnym sensie takim dowodem w sprawie, że w Polsce źle się dzieje, wstydzimy się tego rządu, że potrzeba powrotu Polski na ścieżkę rozwoju, ścieżkę Zachodu, ścieżkę prozachodnią. I że generalnie rzecz biorąc Polacy mają dość. Jest taki bunt i forma sprzeciwu, która do tej pory nie miała egzemplifikacji w jakiejś fotografii, powiem symbolicznie, a ten marsz pokazał to w sposób niezwykle dobitny - odparł.

Ważniejsze jednak od tych pół miliona ludzi, którzy tam byli, jest to jaka tam atmosfera tam panowała. Atmosfera pierwszy raz tak mocno optymistyczna, pełna nadziei, determinacji - przekonywał senator.

To pokazuje, że te jesienne wybory będą wyborami wygranymi przez opozycję - podsumował.

A czym obecny marsz różni się od tego typu marszów organizowanych w przeszłości - m.in. przez KOD, ale też przez opozycję przed wyborami do PE w 2019 roku.

Chodzi o atmosferę pewnej jedności, pewnego optymizmu i to racjonalnego optymizmu. Ale też determinacji opartej o pewną złość, która ma w sobie więcej racjonalności, niż emocjonalności. My już dokładnie wiemy co rząd zrobił, co PIS zrobił przez ostatnie osiem lat - wyjaśnił.

Tu mamy pewną jedność, która nie jest jednością doświadczeń, pozycji, ról zawodowych, ale jednością zdefiniowania sytuacji, w jakiej Polska się znalazła dziś i co nam grozi, gdyby PiS wygrał wybory jesienią. Kompletna dewastacja już, właściwie koniec państwa prawa. I to jest bardzo ważne, ten wspólny mianownik dla bardzo różnych grup, które połączyły się na wczorajszym marszu - dodał.

Jakie działania zamierza teraz podjąć PO?

Marsz doprowadził do naładowania akumulatorów, przekonania, że wszystko co robimy, nasza praca, wysiłek ma sens i że jest zapotrzebowanie na jeszcze bardziej aktywną opozycję i tak rzeczywiście będzie - zapowiedział Zdrojewski.

Jeżeli mamy tak dużą grupę zdeterminowaną, wiedzącą, że rząd każdego dnia kłamie, oszukuje, kradnie, to będzie już bardzo trudno puszczać te paski na TVP Info, na które przez lata tak wielu obywateli się nabierało. Ja jestem też przekonany, że zredukowana zostanie ta grupa, którą nazywamy, tak politycznie, "symetrystami", którzy mówili, że za PO nie było też wszystko ok. No nie było, ale gdy było coś nie ok, to była reakcja na to, a teraz to "nie ok" stało się praktycznie normą, nepotyzm jest w chwili obecnej normą, a nie marginesem - dodał.

Prowadzący

W redakcji „Rzeczpospolitej” od 2017 r. Specjalizuje się w krajowej polityce, analizuje i opisuje kampanie wyborcze, to co dzieje się w kuluarach Sejmu i Senatu i w rządzie. Zajmuje się też stykiem polityki i nowych technologii oraz sprawami samorządu na łamach dodatku „Życie Regionów” Rzeczpospolitej i nie tylko. Współtwórca – razem z Michałem Szułdrzyńskim – popularnego podcastu „Polityczne Michałki”. Urodzony w Krakowie w 1985 roku, ukończył prawo na wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Później był m.in. współzałożycielem serwisu 300POLITYKA, współpracował też z serwisem Serialowa.pl, portalem Gazeta.pl. Prowadził też blog Spinroom.pl o amerykańskiej polityce i technologii. Autor książki „Gamechanger: Za kulisami polityki” (Wydawnictwo Rebis, 2022). Absolwent Georgetown Leadership Seminar.