Artur Dziambor, poseł Wolnościowców

To, że chwilowo jakaś partia jest na fali, oznacza słabość opozycji centro-lewicowej. Bo to oni promują Konfederację, a nie Konfederacja promuje sama siebie - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.

Artur Dziambor, prezes Wolnościowców i były poseł Konfederacji zapytany został w programie #RZECZoPOLITYCE, czy Konfederacja może rządzić z PiS po wyborach. - Może. Widać, że idzie w tę stronę. Tak to się skończy, jeśli Prawo i Sprawiedliwość czymś nie zaskoczy i nie odbije do tego poziomu, w którym nie będzie potrzebowało Konfederacji - powiedział. - Nie wiemy, co będzie za pół roku, ale możemy się pewnych rzeczy spodziewać. Mogę sobie recenzować, jak to wyglądało w środku, ale dziś zajmuję się już moją partią. Konfederacja to dla mnie przeszłość, którą ciężko z siebie zmyć. Jak widzę komentarze w internecie, to ludzie wciąż mają do mnie pretensje, że jestem w Konfederacji, więc robię wszystko, żeby pokazać, że nie jestem i nie będę. Życzę, żeby realizowali swoje cele, ale cieszę się, że już beze mnie, bo są to cele niestety nie zbieżne - dodał. 

Jacek Nizinkiewicz zapytał także polityka, czy Wolnościowcy zdecydowali już jak pójdą do wyborów, czy mają możliwość stworzenia listy. - Robimy wszystko, żeby wystartować samodzielnie. Jak będzie wyglądał nasz start, będziemy wiedzieli w okolicach czerwca. Spotykam się teraz z ludźmi i budujemy to środowisko, żeby było gotowe na start w wyborach. Jesteśmy świadomi tego, że to jest trudne. Na razie jest trudne wejście do sondażowni - przyznał Dziambor. - Tak długo, jak nas nie uwzględniają, tak długo będzie ciężko, jeśli chodzi o silne rozbudowywanie się, bo nie widać nas na mapie - dodał. 

Artur Dziambor mówił także o tym, co Wolnościowcy słyszą od Polaków – jakie są ich oczekiwania i bolączki. - To drożyzna i inflacja, służba zdrowia, edukacja i bezpieczeństwo. Ale to jaki będzie leitmotiv tej kampanii wyborczej, to na razie niestety nie wiemy. Gdybyśmy widzieli, to byśmy się tym już zajmowali. Jak patrzymy na to, co się dzieje w Sejmie, to widzimy, że możemy się nastawiać na tematy zastępcze i tematy, które budzą emocje, ale te chore, a nie te rzeczywiste i zdrowe. My będziemy zajmowali się gospodarką, stanem demokracji, wolnością osobistą. To są nasze przekazy podstawowe. A czy będzie to atrakcyjne dla wyborców, to się okaże - zapewnił. 

Polityk mówił również o Janie Pawle II oraz o tym, że marszałek Sejmu pytała w mediach Donalda Tuska, czy zna dziesięć przykazań. - Walka o imię Jana Pawła II stała się polityczna. Moje wystąpienie w Sejmie było wystąpieniem absolutnie broniącym Jana Pawła II przed polityką. Nie godzę się, by robiono tego typu szopki - stwierdził Dziambor. - To, co zrobiło PiS próbując postawić Polskę przed Janem Pawłem II i przeciw niemu, tak naprawdę popsuło o nim pamięć. Nie odbiorą mi tej pamięci, choćby się nie wiem, jak starali. Ale na szczęście temat ten zniknął, bo został oceniony jako temat zastępczy. Powinni się zajmować tym historycy, a nie politycy. PiS nie ma monopolu na katolicyzm, a chciałoby go mieć i dlatego robi takie numery, że na przykład wszyscy posłowie trzymają nagle obrazek z Janem Pawlem II - podkreślił. 

Dziambor zapytany został także, czy głosujący na Konfederację głosują tak naprawdę na dalsze rządy PiS. - Myślę, że tak. Natomiast w jakich warunkach to będzie, to już zobaczymy - powiedział. - Na pewno nie będzie tak, że mała garstka ludzi z jakiejś partii będzie rządziła wielką machiną jaką jest PiS. Czasem komuś udaje się postawić, jak na przykład Ziobrze, ale to nie będzie ten przypadek. Jeżeli dojdzie do takiej współpracy, to może być tak, że jakieś podatki zostaną zlikwidowane lub uproszczone. Może, a może nie – może będą budowane inne przekazy - dodał. - Na dziś dyskusja o tym jest trudna, bo jesteśmy przed podwyżką najniższej krajowej. Za chwilkę PiS zapowie, że od 1 stycznia będzie więcej pieniędzy, jak wygrają. Jesteśmy też przed dyskusją o waloryzacji 500+ czy wprowadzeniu na stałe 14. emerytury. PiS ma jeszcze mnóstwo narzędzi, żeby sprawić, że te 35 proc., które dzisiaj mają, stało się 40 proc. Wtedy nie będą musieli dyskutować z nikim. To, że chwilowo jakaś partia jest na fali, to jest słabość pozycji centro-lewicowej. Bo to oni promują Konfederację, a nie Konfederacja promuje się sama. Konfederacja miała już 10 proc. przed wojną w Ukrainie. To, że ma mniej wynika z tego, że emocja związana z wojną się spłaszczyła - zaznaczył Artur Dziambor. 

Prowadzący