Finał będzie miał swoje miejsce przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka - powiedział gość Jacka Nizinkiewicza.
W poniedziałek 27 lutego Sąd Okręgowy w Krakowie wydał prawomocny wyrok w sprawie głośnego wypadku z udziałem rządowej limuzyny. Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Rządowa kolumna trzech samochodów na sygnałach świetlnych, w której pojazd ówczesnej premier Beaty Szydło jechał w środku, wyprzedzała fiata seicento, którym kierował 21-letni wówczas Sebastian Kościelnik. Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a do zderzenia z autem szefowej rządu doszło, kiedy zaczął skręcać w lewo. Samochód premier wpadł na drzewo. Ranny został funkcjonariusz BOR i premier, która doznała potłuczeń.
Kościelnik został uznany winnym nieumyślnego spowodowania wypadku, ale nie został ukarany. Postępowanie zostało warunkowo umorzone na okres roku. Sąd Okręgowy wskazał, że podczas przejazdu rządowej kolumny funkcjonariusz BOR nie włączył sygnałów dźwiękowych. Wyrok pierwszej instancji zapadł w lipcu 2020 r.
- Sześć lat czekałem na prawomocny wyrok, natomiast czy on faktycznie będzie prawomocny to jeszcze przyszłość pokaże, ponieważ będę rozważać jeszcze dalsze możliwości - skomentował sprawę w środę Sebastian Kościelnik. W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem zaznaczył, że czeka na pisemne uzasadnienie wyroku.
Kierowca seicento dodał, że "możliwości jest kilka", m.in. zwrócenie się z wnioskiem do Rzecznika Praw Obywatelskich czy złożenie skargi kasacyjnej. - Pozostaje jeszcze w mojej ocenie najwłaściwsza droga, czyli Europejski Trybunał Praw Człowieka - powiedział Sebastian Kościelnik.
Jacek Nizinkiewicz spytał swego rozmówcę, czy ten spowodował wypadek. - Jedyną moją winą w całym tym zdarzeniu było to, że znalazłem się w złym miejscu o złej porze. To cały zakres mojej winy w tej sprawie - odparł Kościelnik.
Według niego, w sprawie pozostają "sprzeczności, które będzie trzeba wyjaśnić do końca". Kościelnik powiedział, odnosząc się do momentu, w którym doszło do wypadku, że widział "błyski sygnałów świetlnych". - Nie słyszałem absolutnie żadnego sygnału dźwiękowego - oświadczył.
Sebastian Kościelnik jest członkiem Platformy Obywatelskiej. Został spytany przez Jacka Nizinkiewicza, czy będzie kandydował w wyborach
- Czy będę kandydować - to jest jeszcze kwestia rozważeń. Na razie chcę się skupić na studiach, chciałbym się skupić na dokończeniu też tej sprawy, ponieważ w mojej ocenie to jeszcze nie jest koniec - odpowiedział.
- Finał będzie miał swoje miejsce przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka - ocenił.
Kierowca seicento mówił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem, że wstąpił do Platformy Obywatelskiej, ponieważ podziela poglądy tej partii. Dodał, że sześć lat temu był "bierny wszystkiemu", zaś sprawa wypadku z udziałem jego i pojazdu rządowego zmieniła jego pogląd na świat - uznał, że "nie można niestety stać biernie, że trzeba aktywnie w tym wszystkim uczestniczyć, ponieważ nie można się zgodzić na to, co się dzieje dookoła". - Wiele przykładów z dnia codziennego pokazuje, co ta władza czyni, chociażby z cenami w Polsce - mówił Kościelnik.
- Chciałbym w przyszłości móc mieć możliwość zmienić po prostu to wszystko - zadeklarował w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem Sebastian Kościelnik.