Jerzy Dziewulski, były policjant, antyterrorysta i poseł

Incydent (w czasie miesięcznicy smoleńskiej - red.) przekształcił się w tysiące strasznych memów, w których sugeruje się np. że policjanci chcieli podglądać panią Kowalską w bieliźnie lub bez, albo umyć trochę okien - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.

Dziewulski skomentował incydent z udziałem policji, który miał miejsce w czasie ostatniej miesięcznicy smoleńskiej. Policjanci sprawdzali mieszkanie wynajęte przez Lotną Brygadę Opozycji - organizację znaną z zakłócania przebiegu miesięcznic smoleńskich - w pobliżu pl. Piłsudskiego, używając strażackiego wysięgnika i zaglądając do mieszkania przez okno.

- Wiele rzeczy w życiu widziałem, ale tak kretyńskiej i kompromitującej decyzji jeszcze nie oglądałem. Rozumiem, że chcieli przeciwdziałać czemuś, ale w tym wypadku nikt nie zagrażał bezpośrednio uroczystości złożenia kwiatów pod pomnikiem (ofiar katastrofy smoleńskiej - red.). Pamiętajmy, że ci ludzie byli w swoim prywatnym mieszkaniu. Policja postanowiła zastosować metodę prewencyjną wobec osób bezpośrednio nie związanych z tą uroczystością, którzy kompletnie nie stanowili zagrożenia. Jedynym zagrożeniem mogło być wystawienie megafonu z okien i próba nagłośnienia swojej oceny tego wydarzenia. Incydent przekształcił się w tysiące strasznych memów, w których sugeruje się np, że policjanci chcieli podglądać panią Kowalską w bieliźnie lub bez, albo umyć trochę okien. Gorzej być nie może została przekroczona granica śmieszności - podkreślił były policjant.

Zdaniem byłego posła, "akcja policji była prawdopodobnie spowodowana faktem, że ktoś chciał podlizać się władzy".

- Ten ktoś chciał pokazać swoją paskudną nadaktywność służbową. Takie zdarzenia mają miejsce w policji, gdy ktoś chce pokazać swoje możliwości. Wykorzystuje się do tego straż pożarną, która ciągle jest w stanie pogotowia. Tym razem wysłano podnośnik, żeby podnieść dwóch policjantów. Pytanie co by się stało, gdyby Jarosław Kaczyński brał udział w miesięcznicy smoleńskiej, a osoby w mieszkaniu zaczęły nadawać swoje hasła przez głośniki. Co wówczas zrobiłoby tych dwóch nieszczęśników? Zamknęliby okno? Próbowaliby interweniować przez okno? To wszystko byłoby przekroczeniem uprawnień - zaznaczył Dziewulski.

Prowadzący