To polski rząd nie chce tych pieniędzy uważając, że są rządowi niepotrzebne. Niemcy nie mają z tym nic wspólnego - mówił gość Jacka Nizinkiewiczar, komentując poniedziałkową publikację "Rzeczpospolitej".
Jak ujawniła w poniedziałek "Rzeczpospolita" Polska nie może liczyć na pieniądze z UE, w tym pieniądze z funduszu spójności, dopóki nie wycofa się ze zmian w sądownictwie, które - zdaniem Brukseli - są zagrożeniem dla praworządności. – Polskie władze same zadeklarowały, że nie wypełniły jednego z podstawowych warunków umożliwiających zwrot pieniędzy, związanego z kartą praw podstawowych. To horyzontalny warunek, nie dotyczy poszczególnych sektorów, ale całości funduszy. I dopóki on nie będzie wypełniony przez Polskę, płatności nie będą zwracane przez KE. Te rachunki będą czekać – powiedział Marc Lemaitre, dyrektor generalny ds. polityki regionalnej w KE, na spotkaniu zorganizowanym w ubiegłym tygodniu w Brukseli w ramach Europejskiego Tygodnia Regionów.
O sprawę pytany był były premier, obecnie europoseł, Leszek Miller.
Polska nie wypełnia warunków, co do których się zobowiązała, m.in. wtedy, gdy premier Mateusz Morawiecki godził się na posiedzeniu RE na powiązanie warunkowości budżetowej z realnie wypłaconymi pieniędzmi. Wtedy przyjęto zasadę pieniądze za praworządność i ponieważ praworządność nie jest realizowana tak, jak wynika to z prawodawstwa i wartości UE, to pieniądze nie będą wypłacone - tłumaczył.
Kiedy Morawiecki zgodził się na rozporządzenie o warunkowości budżetowej, to tam mógł wyraźnie przeczytać, że ta zasada nie dotyczy tylko pieniędzy z KPO, ale dotyczy wszystkich pieniędzy, które są transferowane z budżetu unijnego. Konsekwencje będą poważne. Gdyby te pieniądze rzeczywiście nie przypłynęły i tak trudna sytuacja budżetu naszego państwa, jeszcze się pogorszy - dodał Miller.
Były premier był też pytany o słowa Zbigniewa Ziobro, który o to, że pieniądze z UE nie popłyną do Polski, obwinia Niemcy, Ursulę von der Leyen i Donalda Tuska.
To ohydne kłamstwo, zresztą powtarzane nie tylko przez Ziobrę. Kłamstwo, za które oni kiedyś w przyszłości powinni ponieść surowe konsekwencje. Nie jest winna ani pani von der Leyen, ani Donald Tusk. Winni są ci polscy politycy, którzy wiedząc, jakie są warunki UE, obowiązujące zresztą również wszystkie inne kraje członkowskie, łamią te reguły. To oni są winni, że tych pieniędzy nie będzie. To polski rząd nie chce tych pieniędzy uważając, że są rządowi niepotrzebne - ocenił były premier.
Niemcy nie mają z tym nic wspólnego - dodał.
Miller przypomniał przy tym, że po wyborze von der Leyen na szefową KE "PiS lansował pogląd, że jej wybór to wielki sukces PiS-u".
Te pieniądze nie przepadają. Są zamrożone i czekają na sytuację, w której nowy polski rząd zacznie wypełniać swoje zobowiązania dotyczące praworządności tak jak wszystkie inne państwa członkowskie. Wszystko zależy od Polaków. Jeśli przyjdzie nowy rząd, który zmieni dotychczasową politykę, jest szansa, że te pieniądze zostaną odmrożone - podkreślił jednocześnie.