Nasza płyta ma wiele wspólnego z tym co dzieje się w świecie polityki - jest to reakcja pełna oburzenia - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.
Bukartyk został zapytany o genezę swojej twórczości antyrządowej.
Obrażam władze partyjne i państwowe mniej więcej od czterdziestu lat. Niedawno rozszerzyłem swoją działalność na państwa ościenne, czego owocem jest nowa płyta. Nasza płyta ma wiele wspólnego z tym, co dzieje się w świecie polityki - jest to reakcja pełna oburzenia - podkreślił piosenkarz.
Piosenkarz podkreślił, że "artyści mają już dosyć tego, co dzieje się w polityce".
Myślę, że obecnie polityka ma obecnie większy wpływ na nas, niż my na nią. Pamiętam jak parę lat temu na Woodstocku napisałem piosenkę, że "to się musi skończyć pawiem, jeśli co dzień nam się wmawia, że sami sobie zgodnie z prawem, budujemy kraj bezprawia". Sądziłem wtedy, że przesadzam, ale dziś myślę, że byłem zdecydowanie zbyt łagodny - zaznaczył muzyk.
Bukartyk stwierdził, że "jego łagodność uległa wyczerpaniu, a twórczość robi się coraz bardziej radykalna".
Niestety gram za bilety, ponieważ Ministerstwo Kultury dotuje raczej faszystów, organizując nagłośnienia takim osobom jak Robert Bąkiewicz. To co mnie najbardziej oburza to nazwa tej organizacji, tak samo jak było w przypadku sowieckiej gazety "Prawda", czyli Prawo i Sprawiedliwość. To jest ten sam sowiecki model myślenia, w którym musisz uwierzyć, że to co mówisz jest prawdziwe i wtedy automatycznie takim się staje. Są to rządy bezprawia i niesprawiedliwości - uważa dziennikarz.