Paweł Grzesiowski, immunolog

Zbliżanie się do Odry jest teraz niebezpieczne niekoniecznie z powodu toksyn, które w tej rzece były, tylko z powodu śniętych ryb, które rozkładając się w wodzie generują kolejne zagrożenia - uważa gość Jacka Nizinkiewicza.

Co zabiło ryby w Odrze? Wiemy? Nie wiemy?

W tej chwili nie wiemy. Natomiast faktem bezspornym jest to, że doszło do masowego wymierania fauny w Odrze - to nie tylko ryby, ale także skorupiaki i inne organizmy żywe, które po prostu w krótkim czasie nagle zginęły. Nie chcę używać słowa „zatrute”, bo nie wiemy czym, ale jest wysokie prawdopodobieństwo tego, że doszło do skażenia wody czy też nagłej zmiany jej składu, nie tylko zresztą chemicznego, ale - przecież znamy wszyscy zapisy z niemieckich stacji pomiarowych - również doszło do zmiany różnych wartości fizycznych. I to jest dowód najlepszy na to, że w rzece zaszło coś nadzwyczajnego, co spowodowało dramatyczne następstwa dla ekosystemu.

Ale rządzący mówią, że nie ma rtęci, żadnych toksyn w próbkach nie wykryto. Pytanie kiedy próbki zostały pobrane, z jakich odcinków Odry i czy to mogło być tak, że jeżeli te próbki były najświeższe, to jest zupełnie inna sytuacja, niż przed kilkoma dniami, kiedy poinformowano o tej katastrofie.

To jest w pewnym sensie oczywiste. Przecież ten czynnik musiał zadziałać dużo wcześniej. On zadziałać musiał gdzieś około 24-25 lipca i wtedy wraz z nurtem rzeki przemieszczał się do kolejnych regionów. I gdybyśmy mieli próbki wody z tamtego momentu, moglibyśmy odpowiadać na pytania, co było przyczyną. Przecież my widzimy w tej chwili tylko skutki, czyli martwe ryby. Natomiast cały czas woda płynie i przepłukuje te toksyczne związki. Jeśli nie będziemy mieli możliwości badania historycznych próbek wody, to sytuacja jest niezmiernie trudna. Przecież również zachodzą reakcje chemiczne. Ja jestem akurat medykiem i chemię dosyć dobrze poznałem w czasie swoich studiów. Reakcje chociażby utleniania czy reakcje uwalniania azotu, też mówi się o zasoleniu, ale przecież to są sole różnych metali, w tym metali ciężkich, które mogły wpłynąć na zmianę składu wody. Także to, że nagle w rzece spadł poziom azotu i wzrósł bardzo poziom tlenu, powinno być dla wszystkich sygnałem, że doszło do zjawisk, które były raczej dziełem człowieka, a nie zjawiskiem naturalnym, do czego w tej chwili coraz częściej się sięga - że tu żadnego ludzkiego błędu nie było, tylko po prostu na skutek zmian klimatycznych ryby zginęły. To jest moim zdaniem ucieczka od tematu ścieków przemysłowych, które są permanentnie spuszczane do polskich rzek. Nie wolno nam zapomnieć o tym, że 99 proc. polskich rzek ocenianych jest źle w kontekście skażenia przemysłowymi ściekami. I to jest najważniejsze, że my w tej chwili widzimy wierzchołek góry lodowej - skażenie Odry - natomiast te procesy, te zjawiska dzieją się w całym kraju i ścieki przemysłowe są spuszczane często niestety z naruszeniem zasad obowiązujących w Unii Europejskiej.

Prowadzący