W zachodniej Europie czy w USA widać jak inne tematy stają się równie ważne jak wojna na Ukrainie i opinia publiczna skupia się na innych sprawach - mówił gość Michała Kolanki.
Siemoniak wypowiadał się na temat szczytu NATO, który odbędzie się w Madrycie w ostatnich dniach czerwca.
- Są takie szczyty NATO w historii, które są przełomowe, ważne. Na których można albo wykorzystać okno możliwości, albo zmarnować szansę. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy my, jako Polska, nie wyszli z tego szczytu, mocniejsi z decyzjami, zapewnieniami, a nie tylko słowami - stwierdził.
Wiceszef PO, były szef MON był dopytywany czy Polska powinna uzyskać w czasie szczytu zapewnienie o zwiększeniu obecności wojskowej NATO w Polsce.
- Zdecydowanie tak. Mówimy o tym od miesięcy, że Polska, inne kraje Europy wschodniej, potrzebują konkretnego wsparcia. Mówiliśmy o konkretnych liczbach - o 30 tys. dodatkowych żołnierzy, o zestawach obrony przeciwrakietowej, o tym, że Bałtyk powinien stać się morzem NATO, chronionym i pilnowanym. Nie słychać o tym, aby takie decyzje miały zapaść, więc mamy nadzieje, że jeszcze te kilka dni to będzie ten czas, aby o tym rozmawiać. Jeśli NATO nie wyciągnie wniosków długofalowych z tej wojny, to będzie bardzo niedobrze. Ten konflikt może być długotrwały, Rosja będzie długotrwałym zagrożeniem dla Polski. My musimy mieć więcej NATO w Polsce. To jest elementarna sprawa - ocenił.
A czy Siemoniak uważa, że prezydent Andrzej Duda zwoła przed szczytem NATO posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego?
- Dobrze by było. Sądzę, że doświadczenia prezydenta z trzema posiedzeniami RBN na których byłem, przed wojną i w czasie wojny, były pozytywne. Była jedność sił politycznych wokół interesu bezpieczeństwa Polski. Wydaje mi się, że w wielu sprawach taka energia polityczna prezydenta czy rządu osłabła na rozmowy z opozycją, na pozyskiwanie sił politycznych do różnych rzeczy. Nie potrafię powiedzieć czy prezydent zechce zwołać RBN, a może zwoła ją po szczycie. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby stało się to przed - gdyby to polskie stanowisko miało wsparcie wszystkich sił politycznych w Polsce - stwierdził.
A czy zdaniem Siemoniaka na Zachodzie nie dochodzi obecnie do zmęczenia tematem wojny na Ukrainie?
- Opinia publiczna na pewno tak, to i w Polsce występuje. Jesteśmy w takiej cywilizacji medialnej, w której potrzeba zmian, potrzeba szybkich rozstrzygnięć, seriale muszą się jasno kończyć, a tutaj (konflikt) trwa długo, perspektyw na zakończenie nie widać, nie jest jasne, kto wygrywa, kto przegrywa. W zachodniej Europie czy w USA widać jak inne tematy stają się równie ważne i opinia publiczna skupia się na innych sprawach - stwierdził wiceszef PO.
- Wszyscy ci, którzy prorokowali, że to będzie szybka wojna, bardzo się pomylili. Teraz ton jest taki, że może to być bardzo długi konflikt, który nie będzie miał przełomów, tylko się będzie wolno toczył - mówił też Siemoniak.
- Pytanie jest oczywiście o cele, które stawia sobie Rosja - czy jeśli dojdzie do granic dwóch obwodów (w Donbasie) czy będzie to moment zamrożenia działań rosyjskich - zauważył jednocześnie wiceszef PO.