Adam Glapiński nie sprawdził się jako prezes NBP - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.
- Robił to, czego oczekiwał prezes Jarosław Kaczyński, a nie powinien tego robić - ocenił pierwszą kadencję Glapińskiego na stanowisku prezesa NBP Gwiazdowski.
- Ważne jest co robi bank centralny i ważne jest co mówi jego prezes. Prezes Glapiński robił to, czego oczekiwał prezes Kaczyński, który prowadził politykę taką, aby przekupywać wyborców. Skutecznie. A NBP mu to ułatwiał, umożliwiał. Interwencje na rynku walutowym - przed pandemią - podczas których bank centralny osłabiał złotego, celowo osłabiał, to było nieporozumienie. Tylko ja nie przypominam sobie, aby wtedy makroekonomiści oponowali, bo to pasowało im do celu: jak złoty jest słabszy to eksport, PKB nam rośnie, wszystko było cacy - mówił Gwiazdowski.
- Jak już trzeba było dosypać pieniędzy na rynek z uwagi na pandemię, to prezes powinien był powiedzieć tak: jak tylko skończą się obostrzenia, to my zaostrzymy politykę fiskalną. A on mówił: rząd będzie tankował w nieskończoność. Jest coś takiego, jak oczekiwania inflacyjne - i one się zrealizowały. Stopy procentowe trzeba było podnosić wcześniej, ale nie w takim tempie, jak robi się teraz - dodał ekspert w dziedzinie podatków.
A czy inflacja w Polsce jest winą wyłącznie prezesa Glapińskiego?
Czy w takim razie należy zabrać Polakom 500plus?
- Inflacja zeżre 500plus i nie będzie z nim już kłopotu - odparł Gwiazdowski. - Ja bym oczywiście wolał, aby obniżono opodatkowanie pracy i żeby ta ulga wiązała się nie tylko z posiadaniem dziecka, ale również z pracą - dodał. - 500plus na pierwsze dziecko w sytuacji, w której jedno dziecko w każdej rodzinie i tak się rodzi, to było czyste przekupstwo wyborcze. 13 emerytura? Dokładnie to samo. 14 emerytura? Dokładnie to samo - podsumował.
- Politycznie z 500plus nie da się już nic zrobić. Zeżre je inflacja - zaznaczył.