Jan Maria Jackowski, senator niezrzeszony

Zostałem wykluczony (z klubu parlamentarnego PiS - red.) 22 lutego za to, że przedstawiałem poglądy na temat oceny polityki, które nie podobały się kierownictwu PiS-u - mówił gość Zuzanny Dąbrowskiej.

Jackowski był pytany o to, jak czuje się jako senator niezależny, po tym jak został wykluczony z klubu parlamentarnego PiS pod koniec lutego.

- Niezależny byłem zawsze. Teraz jestem niezrzeszony. Niezależny mówię w sensie poglądów oczywiście. Formalnie nie jestem dziś członkiem żadnego koła, ani klubu parlamentarnego. Zostałem wykluczony 22 lutego za to, że przedstawiałem poglądy na temat oceny polityki, które nie podobały się kierownictwu PiS-u. Czyli za mówienie prawdy o tym, co się dzieje w Polsce. To jest sprawą dającą dużo do myślenia, z tej przyczyny, że mandat senatora i mandat posła jest mandatem wolnym. Cenzurowanie, próba ograniczenia wolności wypowiedzi jest i sprzeczna z konstytucją, i z zasadami demokracji. Tym bardziej, że ja w moich wypowiedziach odwoływałem się do programu PiS, do deklaracji, które były składane i poza to nie wychodziłem w moich wypowiedziach. To co krytykowałem to - prędzej czy później - przedstawiciele kierownictwa potwierdzali moją krytykę. Czy "Polskiego Ładu", czy "Piątki dla zwierząt" - wspominał Jackowski.

- Jestem senatorem ziemi ciechanowskiej, zamierzam ubiegać się o reelekcję. Są to wybory jednomandatowe. W tych wyborach będą de facto dwa bloki: obóz rządowi i obóz opozycyjny, szeroko rozumiany, od lewicy po centroprawicę i będzie to tzw. Blok Senacki. To jest mechanizm, który jest znany. Te dwa bloki będą ze sobą rywalizowały o mandaty. Tutaj sytuacja prawdopodobnie będzie podobna jak przy wyborach prezydentów największych miast. Dlatego prawdopodobnie w tych wyborach do Senatu PiS, jeśli w sondażach nie będzie miało 40 proc., to w wielu okręgach, w których dziś ma senatorów, tych senatorów mieć nie będzie, natomiast opozycja może powiększyć swój stan posiadania w "Izbie Refleksji". O tym trzeba pamiętać - mówił senator w kontekście przyszłych wyborów.

- Ja się wstrzymuje na razie z jakimiś deklaracjami. Mamy prawdopodobnie półtora roku do wyborów. Różne warianty mogą się pojawić. Jak będą się zbliżały wybory, to ja oczywiście jasno zadeklaruję w jakiej konfiguracji będę w tych wyborach ubiegał się o reelekcję. Jestem w stałym kontakcie z wyborcami - dodał.

- Opinia publiczna ze zrozumieniem przyjęła to, co się stało i moją deklarację, że z punktu widzenia wyborców nic się nie zmienia. Dalej będę aktywnie pracował i nadal to robię w okręgu i na forum Senatu - podkreślił Jackowski.

A jaka jest przyszłość obozu Zjednoczonej Prawicy w związku z tarciami między PiS a Solidarną Polską m.in. w kwestii dalszej reformy Sądu Najwyższego, obejmującej wymaganą przez KE likwidację Izby Dyscyplinarnej?

- W PiS-ie dojrzewa, przynajmniej w części aparatu, takie przekonanie, aby wypchnąć jednak Solidarną Polskę, tym bardziej, że Solidarna Polska wbrew oczekiwaniom aparatu zdobyła wiele mandatów w wyborach do Sejmu. Z drugiej strony jest świadomość, że bez Solidarnej Polski nie ma większości w Sejmie, po drugie PiS bez mocnego skrzydła eurosceptycznego i bez Solidarnej Polski co najmniej 5-6 punktów proc. straci. To jest pytanie: czy chcemy mieć mały klub i być w opozycji, i podlegać rozliczeniom - przekonywał senator.

- Tym razem moim zdaniem będzie wyjątek od reguły, która była do tej pory - dodał Jackowski przekonując, że tym razem takie rozliczenia nie będą fikcją.

Prowadzący