Paulina Hennig-Kloska, posłanka Polski 2050

Mamy dużą bazę inflacyjną, ona wynika z wielu czynników: opierania wzrostu gospodarczego na konsumpcji, bez silnika inwestycyjnego, osłabianie złotówki - mówiła rozmówczyni Zuzanny Dąbrowskiej.

W Polsce na poziom inflacji wpływa kumulacja czynników wieloletnich - mówiła posłanka. - Na każdym kroku, gdy rząd mówi, że przyczyną inflacji jest polityka europejska, potem COVID, teraz wojna, trzeba przypominać, że myśmy cel inflacyjny grubo przekroczyli na początku 2020 roku, przed pojawieniem się pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce. W lutym inflacja w Polsce dobijała do 5 proc. - dokładnie wyniosła 4,7 proc. - przypominała.

- To była baza inflacyjna, której powodem była polityka rządu i NBP. Potem mieliśmy wiele czynników, które na to wpływały, również dokładał rząd i NBP. Można powiedzieć, że w 30 proc. do obecnej inflacji przyczyniły się czynniki zewnętrzne. My mamy dużą bazę inflacyjną, ona wynika z wielu czynników: opierania wzrostu gospodarczego na konsumpcji, bez silnika inwestycyjnego, osłabianie złotówki - wskazywała Hennig-Kloska. 

Posłanka Polski 2050 zarzuciła prezesowi NBP, Adamowi Glapińskiemu, że ten osłabiał złotówkę, aby zwiększyć zysk NBP i wzmocnić nim budżet państwa.

- Jeśli bank centralny chwali się dziś, że ma 11 mld zł zysku, to jest to efekt słabej złotówki. Ja bym wolała mocną złotówkę, która będzie gasić inflację, a nie ją umacniać - stwierdziła.

- Dziś bank centralny podnosi stopy procentowe, by umocnić złotego, z drugiej strony osłabiał go poprzez luzowanie polityki fiskalnej, czyli skupowanie obligacji emitowanych pośrednio przez rząd, poprzez zwiększanie ilości pieniądza - mówiła posłanka.

- Tak samo jest z polityką gospodarczą - podnosimy stopy procentowe, by gasić trochę rozkręconą, przegrzaną gospodarkę, a rząd obniża podatki, aby ją rozkręcać i pompować - zauważyła również.

Posłanka Polski 2050 mówiła następnie, że "rosnące koszty życia sprawiają, iż przeciętnie każdy z nas chce dostać podwyżkę, by zachować obecny poziom życia". - Tu dochodzimy do spirali płacowo-cenowej, która będzie największym wyzwaniem dla całej gospodarki. Tu będziemy w dużej mierze uzależnieni od zachowań rynkowych - zauważyła. - Gospodarka musi zachowywać się mądrze, a rząd nie może dokładać do pieca. Póki co dokładał - ostatnią wrzutką do pieca, był "Polski Ład", który zwiększał koszty pracy - przekonywała.

Prowadzący