Musimy dowiedzieć się kto jest za to (aferę dot. Pegasusa) odpowiedzialny i sprawić, żeby nigdy więcej obywatel UE nie musiał się martwić, że jego życie prywatne jest bezprawnie naruszane - mówiła rozmówczyni Michała Kolanki, europosłanka Polski 2050.
Thun mówiła o powołaniu specjalnej grupy w Parlamencie Europejskim, która ma zająć się aferą dotyczącą nielegalnego użycia szpiegowskiego oprogramowania Pegasus.
- Skoro taka komisja nie powstała w polskim parlamencie, to postanowiliśmy ją zrobić tutaj (w PE - red.). Udało nam się zainteresować tym tematem cały PE, to znaczny sukces. Komisja ma bardzo szerokie poparcie i bardzo szybko też zostały zebrane podpisy potrzebne do jej utworzenia. Wszystkie demokratyczne grupy polityczne ostro zaangażowały się w tę inicjatywę. Pierwsze formalne spotkanie tej grupy odbędzie się 19 kwietnia - poinformowała europosłanka.
Członkini europejskiej komisji ds. Pegasusa przedstawiła następnie w jaki sposób komisja ma zamiar zbadać nadużycia dotyczące tego oprogramowania.
- Nie będziemy mogli zmuszać polityków, żeby przyjechali (na przesłuchania komisji - red.). Politycy nie będą doprowadzani przez policję. Natomiast mamy ogromne możliwości w zakresie komunikacji i współpracy ze specjalistami od tych tematów. Planujemy np. współpracę z Izraelem, który jest autorem Pegasusa, a także z Kanadyjczykami z firmy Citizen Lab, którzy mają ogromną wiedzę na ten temat. Liczę na to, że politycy na których ciąży odium tego, że podsłuchiwali przedstawicieli opozycji, dziennikarzy i prawników, będą jednak z nami współpracować, żeby zdjąć z siebie winę. Jeżeli nie będą chcieli z nami współpracować, to też będzie jakieś świadectwo - stwierdziła europarlamentarzystka.
Thun określiła również zakres tematów, którymi będzie chciała zająć się komisja.
- Pole do działania jest ogromne, ponieważ okazuje się, że tego programu używało więcej krajów, niż tylko Polska i Węgry. Skąd wzięły się fundusze na Pegasusa? To jest niezwykle drogi system, a każda podsłuchiwana osoba "kosztuje" budżet państwa niezwykle dużo. Kolejnym pytaniem jest, co się działo z zebranymi danymi i gdzie są przechowywane. Trzeba również zbadać, czy program mógł mieć wpływ na przeprowadzenie demokratycznych wyborów. Musimy dowiedzieć się kto jest za to odpowiedzialny i sprawić, żeby nigdy więcej obywatel UE nie musiał się martwić, że jego życie prywatne jest bezprawnie naruszane - podkreślił polityk.