Wiadomo było, że Zbigniew Ziobro jest przeciwnikiem członkostwa Polski w UE, ale nie jest to czynnik, który przeszkadzałby mu zasiadać w rządzie - mówił gość Jacka Nizinkiewicza.
Socjolog analizował spór, który toczy się w koalicji rządowej między Solidarną Polską a środowiskiem skupionym wokół premiera Mateusza Morawieckiego. Chodzi m.in. o odmienną wizję prowadzenia polskiej polityki względem UE i podejścia do orzeczeń TSUE na temat polskiej reformy sądownictwa.
- Wszyscy politycy Solidarnej Polski podkreślają, że nie będą wychodzić z rządu, że ani im to w głowie. Krytyczne wypowiedzi tych polityków wskazują, że obóz rządzący nie jest monolitem, ale to było wiadome od początku. Wiadomo było, że Zbigniew Ziobro jest przeciwnikiem członkostwa Polski w UE, ale nie jest to czynnik, który przeszkadzałby mu zasiadać w rządzie. Zbigniew Ziobro nie wystąpi z rządu, bo nie jest to w jego interesie, ani jakiegokolwiek członka Solidarnej Polski, bo sami nic znaczą na polskiej scenie politycznej. Gdyby doszło do wyborów w przyszłym roku, to przecież - samodzielnie - nie weszliby do parlamentu - podkreślił ekspert.
Domański mówił też, że afera dotycząca - domniemanego - użycia przez rząd szpiegowskiego oprogramowania Pegasus m.in. przeciwko osobom powiązanym z opozycją, nie zaszkodzi jego notowaniom.
- W odbiorze społecznym większość ludzi zaczyna to postrzegać jako normalne działania operacyjne służb bezpieczeństwa, które występują w każdym państwie. Koronnym argumentem obozu rządzącego jest to, że takie praktyki były stosowane przez PO, to zupełnie neutralizuje negatywne oddziaływanie Pegasusa na wyniki wyborcze PiS-u - stwierdził naukowiec.
Socjolog ocenił także szanse partii opozycyjnych w następnych wyborach parlamentarnych, które odbędą się w 2023 r.
- Nic nie wskazuje na to, że PO wróci do władzy, jeśli wróci to tylko jako koalicjant z tzw. obozu opozycyjnego. Z kolei nic nie wskazuje na to, że taka koalicja opozycyjna się wyłoni. Lewicy, ani panu Szymonowi Hołowni nie zależy, żeby być przybudówką PO. W tej chwili wszystko wskazuje na to, że PiS będzie miał trzecia kadencję. Jedyną skuteczną alternatywą byłaby sytuacja, gdyby zamiast Donalda Tuska pojawił się jakiś młody lider PO, który nie musiałby nic obiecywać - wystarczyłoby, żeby powiedział, że reprezentuje nowoczesność i modernizacje większą, niż PiS - przekonywał ekspert.